Czy ateizm to dzisiaj „temat”? Niekoniecznie. Można by śmiało przekonywać, że to pojęcie, które lęk i fascynację budziło dawno, w XIX w., w czasach Feuerbacha i Marksa, Nietzschego i Dostojewskiego, Renana i Darwina. Ateizm przez jednych postrzegany był jako nieubłagana konsekwencja rozwoju nauki i szansa na emancypację ludzkości, a przez innych jako zagrożenie dla moralności i ładu społecznego. Jak przypomina Georges Minois w Historii ateizmu, to wtedy powstawały specjalne stowarzyszenia ateistów czy czasopisma niewierzących – pokroju francuskiego „L’Athée”, które wzywało w numerze z maja 1870 r.: „Bóg albo materia! Trzeba wybierać”. Publikowano wtedy nawet „katechizmy wolnomyślicieli” w formie tanich broszurek z krótkimi odpowiedziami na pytania o to, kim jest i w co wierzy wolnomyśliciel.
Istnieją dziś kraje w Europie, w których więcej jest osób deklarujących się jako niewierzące niż tych religijnych. Według badań Eurobarometru z maja 2019 r. to Czechy, Holandia i Szwecja. A jednocześnie wydaje się, że tematyka ateizmu nie wzbudza dawnych emocji.
Pewnie dlatego że wielu z owych nones to nie tyle zdeklarowani ateiści, ile osoby obojętne wobec kwestii religijnych i „hipotezy Boga”. Apateiści – jak mówią niektórzy badacze. Europejskie społeczeństwa przyzwyczaiły się, że żyją w nich obok siebie osoby o różnych światopoglądach – a stosunek do idei Boga jest dla wielu sprawą prywatną czy wręcz intymną, która niekoniecznie nadaje się do roztrząsania w publicznych dyskusjach.
Ateizm pojawia się na sztandarach wtedy, gdy jego oponenci odgrywają ważną rolę społeczną, polityczną i intelektualną. Krótko mówiąc – ateizm nabiera atrakcyjności w sytuacji, gdy religia zdobywa wydatny wpływ na sferę publiczną. Pamiętam, jak nestor polskiej humanistyki prof. Krzysztof Pomian od takich rozważań rozpoczął swój referat na konferencji Ateizm po polsku na UW w 2017 r. Wspomniał, że gdyby konferencja na podobny temat odbywała się we Francji, nie wziąłby w niej udziału. W Polsce zaś czuł się do tego po prostu zobowiązany – aby dać jakiś odpór opcji katolicko-narodowej i dominacji Kościoła w życiu publicznym.
Choć więc liczba niewierzących Polaków formalnie nie jest wielka (9% według ostatnich badań CBOS-u), to – wobec rosnących napięć dotyczących miejsca religii w życiu publicznym – ateizm jest w naszym kraju „tematem”. W zrozumieniu różnych typów niewiary i argumentacji, która za nimi stoi, mogą pomóc wydane ostatnio u nas książki. Przedstawiają one dobrze trzy rodzaje ateizmu: walczący, sceptyczny i pobożny
Ateizm walczący
Czterej jeźdźcy apokalipsy. Jak się zaczęła ateistyczna rewolucja (2019, tłum. P. Szwajcer) to zapis rozmowy Richarda Dawkinsa, Daniela Dennetta, Sama Harrisa i Christophera Hitchensa. Najsłynniejsi przedstawiciele tzw. nowego ateizmu spotkali się we wrześniu 2007 r. i w swobodnej rozmowie omawiali swój stosunek do religii. Opublikowana dyskusja poprzedzona specjalnie przygotowanymi esejami trzech z nich (Hitchens zmarł na nowotwór w 2011 r.) daje krótkie wprowadzenie do sposobu myślenia tego rodzaju „ateistów walczących”.