Moje doświadczenie związane z czytaniem wierszy Krystyny Miłobędzkiej to najczęściej przeżycie radości wynikającej z faktu, że obcuję z samowystarczalnym językiem, ze słowami, które za każdym razem mogą znaczyć coś innego, a zarazem pozostają konkretnymi słowami wypowiedzianymi przez konkretną osobę.
Czy w poezji można dokonać większego aktu założycielskiego niż ten, który polega na całkowitej zmianie jej rytmu, jej sposobu oddychania?
Poeta, tłumacz, krytyk literacki, mieszka i pracuje w Opolu.
Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z Polityką prywatności.