Zirytowani pasterze, rozdrażnione owce. O chorym i zdrowym antyklerykalizmie
Casus arcybiskupa Wielgusa obudził coś drzemiącego w naszej kościelnej rzeczywistości, o czym raczej się nie mówi, by nie wywołać demona konfrontacji. Łatwiej i wygodniej w opiniach i komentarzach poruszać się na poziomie polityki, stosunku do historii i sprawy narodowej, czy wreszcie samej kwalifikacji moralnej czynów. Tymczasem pod warstwą debaty o lustracji księży i rozliczeniu się z totalitarną przeszłością, pod gorączką dociekania, kto bohater a kto tchórz, ukrywa się inny poziom: wzajemnych relacji w Kościele.