Mistrz mojego rzemiosła
Kiedy po raz pierwszy spotkałem Ryszarda Kapuścińskiego miałem 29 lat i pracowałem w Dziale Zagranicznym Polskiej Agencji Prasowej. Pracowałem tam już trzeci rok i nie mogłem się nadziwić moim przełożonym, jak mogą nie dostrzegać tak wielkiego dziennikarskiego talentu. Nie wysyłali mnie jeszcze w świat. Ani na którąś z korespondenckich placówek w Afryce czy Azji, ani choćby w reporterskie wyprawy, które miały obfitować w dramatyczne wydarzenia, a mnie uczynić sławnym. Czas mijał, a sława i chwała nie nadchodziły.