Mateusz Burzyk: Hiob to bohater jednej z ksiąg Starego Testamentu – postać, której poświęcono w literaturze i filozofii wiele uwagi. Co sprawia, że tak bardzo nas obchodzi?
Tadeusz Gadacz: Odpowiedź jest prosta: człowiek ciągle staje przed tajemnicą zła i cierpienia – zwłaszcza niezawinionego, którego w żaden sposób nie da się wytłumaczyć. Hiob stanowi tu exemplum. Księga, która opisuje jego dzieje, inspirowała Ojców Kościoła – Grzegorza Wielkiego, Augustyna, Orygenesa, następnie najwybitniejszych myślicieli nowożytnych, takich jak Hobbes, o którym się rzadko wspomina, Kant, Hegel, Kierkegaard, Dostojewski, i w końcu wielkich filozofów i pisarzy XX-wiecznych, jak Franz Rosenzweig, Emmanuel Lévinas, Carl Gustav Jung, Ernst Bloch, a w Polsce Czesław Miłosz, Karol Wojtyła, Józef Tischner czy Anna Kamieńska. Całe wieki zmagania się z cierpieniem pokazują z jednej strony, że są ludzie, którzy mają świadomość porażki rozumu wobec tego problemu i uznają, iż obcujemy z pytaniami, a nie z odpowiedziami. Są to jednak kwestie, które Nietzsche scharakteryzował w ten sposób: „Sztuka polega na tym, by postawić jedno pytanie, które więcej znaczy niż setki odpowiedzi łagodzących ból naszych serc. A następnie pozwolić mu brzmieć ciszą i brakiem odpowiedzi. I w ten sposób wydobyć na powierzchnię całą trwogę, która nas trawi od środka”. Z drugiej strony są też szukający takiej odpowiedzi, która stanowiłaby próbę racjonalizacji, co nazywam „formą strategii cierpienia”.
Księga, która powstawała prawdopodobnie między VI a IV w. p.n.e., jest niejednorodna, wielokrotnie zmieniano układ jej treści, dopisywano nowe fragmenty (np. tzw. Hymn o mądrości – rozdz. 28.). Zawiera ona prolog informujący nas o tragediach, jakie spotkały Hioba niejako od zewnątrz: utrata dóbr i bliskich, oraz dialogi, które wywołują przede wszystkim cierpienie wewnętrzne, poczucie opuszczenia i wykluczenia (to w tym kontekście René Girard stwierdził, że Hiob stał się kozłem ofiarnym swojej wspólnoty). W jaki sposób interpretowane były poszczególne części tego utworu?
Pozostawiając z boku kwestie filologiczne, jak np. pochodzenie księgi, czas jej powstania, autorstwo lub związek Hioba z narodem żydowskim (czy był – jak czasem się wskazuje – nie-Żydem?), dla filozofów najbardziej interesujący jest przede wszystkim pewien wyraz doświadczenia cierpienia, które znajdujemy w poszczególnych fragmentach księgi. Martin Buber, który napisał odrębny, nieprzetłumaczony jeszcze na język polski, tekst Der Glaube der Propheten poświęcony Księdze Hioba, wyróżnił w niej cztery części, a w każdej z nich odnalazł innego Boga. Pierwszy z nich, występujący w prologu, to Bóg prowokujący. Bo kimże jest Bóg, który wchodzi w dyskusję z Szatanem, który bądź to wydaje Hioba w jego ręce, bądź też wręcz współpracuje z Szatanem? I kimże jest Szatan, że w ogóle ośmiela się wejść w dialog z Bogiem? Kryje się tu wiele tajemnic (mam wrażenie, że tajemnice te przekładają się na kwestie języka; Księga Hioba stanowi okazję do refleksji nad językiem doświadczeń religijnych). Ostatecznie, jak wiemy, Hiob został ocalony, co moglibyśmy opisać za pomocą teologicznego pojęcia odkupienia, ale słowo to jest problematyczne. Sugeruje ono wykupywanie niewolników, rodzą się więc pytania: z czyich rąk Bóg wykupuje człowieka? Czy Bóg najpierw wydał go w ręce demona, a potem musiał człowieka odkupić przez śmierć swojego Syna? To są pytania, na które nie odważę się odpowiedzieć.