My jednak chodzimy wraz z nią – w rytm krótkich, mocnych zdań składających się na jej monolog, wędrujemy po zakładach pogrzebowych, lombardach i bazarach, gdzie Wera szuka butów do trumny dla zmarłego męża Dżokeja. Nie jest to łatwe, gdy nie ma się pieniędzy, a niemal wszystko, co się posiadało, już wcześniej zostało wyprzedane.
„Trudno o dobre buty dla nieboszczyka” – tym fantastycznym zdaniem zaczyna się książka, a później takich zdań, które chce się podkreślać i wypisywać, jest tylko więcej. Jak najwięcej chcemy też dowiedzieć się o Werze, bo choć nie jest sympatyczną postacią, to jej bezczelność i niezależność fascynują. Rudzka potrafi pisać o starości w zupełnie wyjątkowy, ciągle zaskakujący sposób – jej bohaterce właśnie umarł mąż. Wcześniej straciła swoje źródło dochodu: „Wera. Zakład fryzjerski męski” przestał istnieć. Popadła w biedę. Życie tyle razy okrutnie się z nią obchodziło, a mimo to Wera nadal ma w sobie niezwykłą, drapieżną wolę życia. Próbuje „wrócić w jasne lata”, ale tylko drepcze po własnych śladach. Dręczą ją wspomnienia, złe sny, umarli nie chcą jej dać spokoju, a i żywi, dawni kochankowie i kochanki, przypominają pełne żalu, niespokojne duchy. Wera jednak się nie poddaje, sprawdza, czy ma przy sobie tytoń i bibułki, przyklepuje w kieszeni nożyczki fryzjerskie, z którymi nigdy się nie rozstaje, i rusza dalej.
Zyta Rudzka Ten się śmieje, kto ma zęby Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2022, s. 254