W papierowym wydaniu Miesięcznika ZNAK artykuł ukazał się pod tytułem Co z tymi zetkami?
Nie, milenialsi (pokolenie urodzone w latach 1980–1994) nie są wcale tak spłukani, jak się mówi. To nie boomerzy (urodzeni w latach 1946–1964) rozpoczęli trend rozwarstwienia ekonomicznego w państwach rozwiniętych, ale oni byli jego pierwszymi ofiarami. Zetki (1995–2012) z kolei mają największe szczęście, jeśli chodzi o warunki ekonomiczno-bytowe (przynajmniej w Stanach Zjednoczonych). Choć jednocześnie myślą o sobie i rzeczywistości coś zupełnie przeciwnego. Amerykanie o poglądach liberalnych są bardziej nieszczęśliwi niż konserwatyści. Te i setki innych, czasem nieintuicyjnych, informacji możemy znaleźć w najnowszej książce autorstwa psycholożki z Uniwersytetu Stanowego w San Diego Jean Twenge pod wiele mówiącym tytułem Pokolenia. Prawdziwe różnice między pokoleniami X, Y, Z, baby boomersami i cichym pokoleniem oraz co one oznaczają dla przyszłości zachodniego świata.
To kolejna wydana przez tę autorkę pozycja odnosząca się do szeroko pojętego obszaru różnic generacyjnych. Wcześniejsza, o równie długim i wiele mówiącym tytule, iGen. Dlaczego dzieciaki dorastające w sieci są mniej zbuntowane, bardziej tolerancyjne, mniej szczęśliwe i zupełnie nieprzygotowane do dorosłości podejmowała wątki, które są kontynuowane w Pokoleniach. Nic zresztą dziwnego, Twenge poświęciła 30 lat kariery naukowej właśnie temu zagadnieniu.
Czy mówienie o pokoleniach ma sens?
Psycholożka ponad 600-stronicową podróż zaczyna od Sentinelu Północnego, małej wysepki wielkości Manhattanu znajdującej się gdzieś między Indiami i Birmą. Niewielka połać lądu jest zamieszkiwana przez jedną z ostatnich grup ludzkich odizolowanych od reszty świata. Sentinelczycy nie znają współczesnej technologii (choć z wraków samolotów, które rozbiły się w okolicach wyspy, podobno robią broń), nie są również szczególnie gościnni. Od lat 60. do końca XX w. czasami na wyspę zaglądali antropolodzy, jednak – jak podkreśla Twenge – jej mieszkańcy wielokrotnie dawali znać, że nie życzą sobie towarzystwa. Na wyspie nie działa więc motor, który zdaniem autorki napędza zmiany pokoleniowe. Chodzi o innowacje technologiczne. „Rodzice na Sentinelu Północnym nie wyganiają swoich dzieci sprzed komputerów i nie każą im wyjść na dwór się pobawić na świeżym powietrzu tak, jak i oni to robili. (…) Można przypuszczać, że ich wartości kulturowe niewiele się zmieniły przez stulecia – współcześni Sentinelczycy zapewne przestrzegają tych samych zasad życia we wspólnocie, co ich przodkowie” – pisze. I m.in. to odróżnia ich od społeczeństw państw rozwiniętych, gdzie normy społeczne zmieniają się co półtorej lub dwie dekady. A mówiąc precyzyjniej: zmieniają się dla niektórych, inni próbują za nimi nadążyć, a jeszcze inni stawiają im opór.