Milion małych udogodnień
Najprostsze „myślące maszyny” realizują tak banalne procesy decyzyjne, że w zasadzie nawet nie nazywamy ich „myślowymi”. A przecież czajnik samoczynnie wyłączający się po zagotowaniu wody robi za nas coś, co wymagałoby poświęcenia chwili uwagi i pewnej minimalnej aktywności intelektualnej. Ba, coś, co można spaprać!
Technicznie czajnik nie ma w sobie „prawdziwej” sztucznej inteligencji (AI), ale to nieistotne. Ważne, że maszyny i komputery zwalniają nas dzisiaj z milionów drobnych aktów myślenia, zwykle bez naszej wiedzy. Nikt już obecnie nie dziwi się, że auto pomaga nam jeździć, panel fotowoltaiczny sam decyduje, kiedy się uruchomić, komputer poprawia nasze literówki i pamięta nasze hasła, a odkurzacz można „poprosić”, żeby omijał choinkę – i zrozumie!
Czysto teoretycznie każde takie udogodnienie zwalniające nas z pamiętania o kolejnym nudnym drobiazgu daje nam przestrzeń do myślenia o rzeczach ciekawszych. Wciąż jednak nie wiadomo, czy efekt nie jest odwrotny, a my myślimy po prostu coraz mniej.
aut. Tymoteusz Piotrowski
Zrozumienie umysłu
To niezwykłe, jak rozmijamy się z komputerami. Zadania skrajnie trudne dla człowieka, jak obliczenie pierwiastka z 333 albo zapamiętanie tysiąca debiutów szachowych, dla komputera są trywialne. Odwrotnie: coś, czego uczymy się już jako dzieci – włożenie koszulki albo poprowadzenie krótkiej rozmowy – dla maszyny może stanowić gigantyczne wyzwanie. Próby nauczenia komputerów tego typu „łatwych” czynności pokazują nam, ile w istocie kryje się w nich złożoności.
Badacze mózgu uważnie patrzą dziś na ręce programistom AI, ale to relacja biegnąca w obie strony. Kluczowym krokiem w rozwoju tzw. głębokiego uczenia maszynowego było wprowadzenie w algorytmy odpowiednika ludzkiej uwagi. Wszystko po to, aby program komputerowy się nie rozpraszał! W praktyce polega to na tym, że program komputerowy uczy się na własnych błędach, które informacje przydają mu się bardziej, a które mniej – dzięki temu, przykładowo, samochody autonomiczne nie przyglądają się szczegółowo koszom na śmieci. Twórcy algorytmów bez wstydu mówią też dziś, że ich „dzieci” mają swoją osobowość i dziwactwa. Komputerowe „umysły” są oczywiście zupełnie inne od ludzkich, lecz dużo odważniej niż jeszcze 20 lat temu używamy obecnie w rozmowach o AI samego tego słowa: „umysł”.