26 LUTEGO 2016 R.
Pamięć strzeże dla nas czasu przeszłego, a gdy ten czas wskrzesza, może stać się darem. Taki dar dostałam teraz w liście spod poznańskiej Opalenicy. Przed wojną korespondowałam z kilkunastoletnią rówieśniczką tam właśnie mieszkającą. Znałam ją tylko z fotografii, wojna rozdzieliła nas dwiema okupacjami. Teraz otrzymuję kopię mojej własnej kartki wysłanej do Wandzi 3 października 1942 r. To wtedy Wilno zajęli już hitlerowcy. Kartkę zrobiłam własnoręcznie, napisałam wiersz, wyrysowałam kwiatki. Dziś okazuje się, że doszła, że Wandzia przeżyła szczęśliwie wojnę, że synowi opowiadała o nas, i to od niego przyszedł teraz zagubiony ślad. Kawałeczek przeszłości, który jest jak dar. Ale bywa odwrotnie: czas przeszły ugodzony zostaje przez nową jego odsłonę. Odkąd pamiętam, towarzyszyła mi fotografia chłopców w polowych mundurach wyprowadzanych z kościoła przez dowódcę z biało-czerwoną opaską starannie przeze mnie oprawiona i własnoręcznie podpisana: „Wielkanoc 1944, Turgiele”. Kompania Szturmowa „Burego” była dla mnie prawie jak relikwia. Patrząc na nią, widziałam tych samych chłopców zdobywających Wilno pod dowództwem „Wilka” – Krzyżanowskiego, w lipcu tegoż roku kilka godzin przed nacierającą Armią Czerwoną. A potem chowanych po szpitalach, wywożonych, wracających z zesłania po latach albo i nie. A teraz zdjęłam ramkę ze ściany, choć dalej stoi na półce z książkami, tylko uzupełniona doniesieniem o proteście mieszkańców Hajnówki. Pamięć to tamten czas, to okrutny sąd, bezimienna mogiła, ale także pacyfikowane wioski prawosławne. Śmierć kobiet i dzieci nigdy nie może przecież być i nie będzie „wyższą koniecznością” (werdykt sądu rehabilitacyjnego).
29 LUTEGO 2016 R.
Kiedy Wokulski błądzi po Paryżu, towarzyszą mu zwrotki, których autora nie pamięta. „Gdziem ja to czytał, gdzie? Mniejsza o to”. ,,Mijają ludzkie pokolenia / Jak fale, gdy wiatr morzem zmęci / I nie masz godów ich pamięci / I nie masz bólów ich wspomnienia” – Wokulski nie wie, że przypomina mu się trawestacja Koheleta pióra Włodzimierza Zagórskiego. Ale nie tylko on, lecz i my do dziś ten biblijny refleks czynimy własnym.
Ogniem i mieczem czytane jest na ogół jako zapis zwycięskiego heroizmu. A przecież i Sienkiewicz kreśli tam zdanie otwierające cały koszmar wojny na Dzikich Polach. „Tysiące ginęły bez pamięci i bez śladu”. I jeszcze w epilogu zostawia nas z obrazem polskich zwycięzców pod Beresteczkiem wkraczających do obozu kozackiego w głuchym milczeniu, tak są wstrząśnięci tym, co zobaczyli.
Dzisiaj trwa powrót do przeszłości, która ma zaspokajać potrzebę pociechy, umacniać dobre przekonanie o nas samych, przyznawać laur za opowiedzenie się „po stronie prawdy i dobra”. Czy jest to pamięć o tym, co było naprawdę, czy wymarzona wizja, z której znika to, co było nazbyt bolesne i trudne?