Tak właśnie było w przypadku nagrodzonej powieści autorstwa Becky Chambers. Niewielkich rozmiarów książka skusiła mnie dedykacją na pierwszej stronie, która brzmi: „Dla tych, którzy potrzebują wytchnienia”. Co najważniejsze: autorka, wywiązała się ze swojej obietnicy, tworząc ciepłą i poruszającą opowieść, która nie stroni od ważnych tematów i mogłaby się znaleźć na półce obok takich pozycji jak Mały Książę.
Psalm dla zbudowanych w dziczy to powieść science fiction i fantasy, ale w wersji, gdzie fabuła snuje się wyjątkowo wolno. Historia opowiada o niebinarnym mnichu herbacianym, który wyznaje Boga Drobnych Wygód. Dex wyrusza w podróż, by odnaleźć świerszcze, które w jego świecie już dawno wymarły. Do celu zmierza raczej nieśpiesznie, wiodąc całkiem sielski żywot. Dni mijają mu na przygotowywaniu naparów kojących bolączki napotkanych po drodze mieszkańców. Jego życie zdaje się mieć znaczenie, mimo to cały czas czuje, że to za mało. Nie wie, skąd to pragnienie, by w życiu było coś więcej, i jak to możliwe, że można tęsknić za czymś, czego się nigdy nie miało. W końcu spotyka robota o ujmującym imieniu Mszaczek, który również ma misję, musi znaleźć odpowiedź na pytanie: czego potrzebują ludzie?
Z tego spotkania zrodzą się pewne odpowiedzi, a Chambers zamknie w nich rozważania na temat sensu istnienia, ekologii, zagrożeń związanych z technologią czy zmian zachodzących w języku. I zrobi to w bardzo dobrym stylu.
Becky Chambers Psalm dla zbudowanych w dziczy tłum. Anna Krochmal, Robert Kędzierski, Wydawnictwo Insignis, Warszawa 2024, s. 184