fbpx
z Agatą Bielik-Robson, Bartłomiejem Dobroczyńskim, Jackiem Dukajem, ks. Grzegorzem Strzelczykiem rozmawia Dominika Kozłowska czerwiec 2017

Czy religia ma przyszłość?

Czym jest wiara we współczesnym świecie? Skąd się bierze fundamentalizm? Czy technologia wyeliminuje potrzebę religijności? – na te pytania odpowiadali uczestnicy debaty zorganizowanej z okazji 70. urodzin miesięcznika „Znak”.

Artykuł z numeru

Biografie rzeczy żydowskich

Biografie rzeczy żydowskich

Dominika Kozłowska: Zacznijmy od zasadniczej kwestii: dlaczego pytanie o przyszłość religii jest dziś problematyczne? Czy przyszłość religii jest niepewna?

Agata Bielik-Robson: To bardzo trudne pytanie, bo nie sposób na nie wiarygodnie odpowiedzieć. Osobiście nie martwię się o przy­szłość religii jako takiej. Potrze­ba sakralności jest uniwersalna i obecna w każdej kulturze. Niepokoi mnie raczej los pewnych kon­kretnych religii – tych, które Karl Jaspers nazwał religiami osiowymi. Zaliczał do nich judaizm oraz dwa kolejne monoteizmy: chrześcijań­stwo i islam, ale także buddyzm. Zdaniem Jaspersa są to tradycje, w których dokonał się dość gwał­towny, radykalny i do dzisiaj nie­wyjaśniony zwrot. Polegał on na przejściu od dawnej sakralności, którą kojarzymy z zamkniętymi i trybalnymi społecznościami, do otwartości na świętość uniwer­salną, przekraczającą granice poszczególnych plemion. Religie osiowe odeszły od dość prymityw­nego, pogańskiego sacrum, w któ­rym wyraża się przede wszystkim wola mocy (to, co Eliade opisuje jako żywiołowe, naturalne numi­nosum), otwierając się na jej zupeł­ne przeciwieństwo – na świętość, która żadnej mocy nie wyraża, jest ideałem dobra i sprawiedliwości poza wszelką dominacją, a chrze­ścijanie powiedzieliby: miłości.

O przyszłość religii osiowych mam prawo się martwić, dlate­go że w moim odczuciu coś, co wywołało ten niezwykły ferment i w zasadzie stworzyło cywiliza­cję Zachodu, w tej chwili znajduje się w stanie powolnego zaniku.

Dziś w zinstytucjonalizowanym monoteizmie – judaizmie, chrze­ścijaństwie, islamie – powraca Nietzscheańskie archaiczne sa­crum oparte na mocy. Obrazem zepsucia rozkładającego religie osiowe od wewnątrz, symbolem swoistej wojny domowej w tych tradycjach jest w mojej opinii fi­gura Chrystusa Króla. To absolut­ny oksymoron. Jezus jako Mesjasz uosabia znaczenie słabości, etycz­ności, wykraczającej poza żywioły tego świata. Na sile słabości opie­rała się cała potęga Jego zwrotu re­ligijnego. Ukoronowanie Mesjasza jest zaprzeczaniem wszystkiego, czym religie etyczne miały być. To samo zjawisko rozkwitu fun­damentalizmu możemy dostrzec w judaizmie czy islamie. Rezygnu­jąc z mesjańskich ideałów miło­ści bliźniego, religie te wybierają regres do idei narzuconego z ze­wnątrz sztywnego prawa. Oczy­wiście tego rodzaju klasyfikacja jest bardzo upraszczająca, ale mój wstępny wniosek brzmi tak: o ile naturalne sacrum zawsze znajdzie dla siebie w świecie jakiś wyraz, o tyle przyszłość religii osiowych zorientowanych na etyczność wcale nie jest taka pewna.

Jacek Dukaj: Różnie można ro­zumieć pytanie o przyszłość reli­gii: możemy zastanawiać się, czy religia ma szanse na przetrwanie w konfrontacji z ateizmem albo czy znane nam tradycje zostaną zastąpione przez jakieś nowe for­my religijności. Agata Bielik-Rob­son pyta o coś jeszcze innego: o to, jakie typy religii powinny według nas przetrwać, a zatem jakiej religijnej przyszłości z różnych względów sobie życzymy. Stawia zatem pytanie o wartości, a nie o prognozę, którą moglibyśmy wyprowadzić z trendów socjolo­gicznych, demograficznych i tech­nologicznych.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się