Mieszkasz w Nowym Jorku, zaledwie przecznicę od plaży. Jak ważne jest dla ciebie i twojej praktyki ruchowej spędzanie czasu nad oceanem lub w pobliżu wody?
Korzystam z tego codziennie. Szczerze mówiąc, mieszkanie tak blisko oceanu wydaje mi się jak sen. Moja praca jest bardzo osobista, skoncentrowana na świadomości międzygatunkowej, ekologii, aktywizmie i tańcu. Sztuka jest dla mnie formą aktywizmu poprzez skupianie się na budowaniu relacji z otoczeniem i angażowanie w cykle życia. Od lat zgłębiam temat rozkładu, rozumianego nie tylko jako proces naturalny, ale także jako metodologia. Ponad 15 lat pracy na farmie przy jednoczesnej praktyce tanecznej sprawiły, że związki z ziemią mocno wpłynęły na moją sztukę. W 2019 r. te zainteresowania kulminowały w projekcie Viewing Hours, podczas którego zakopałyśmy się* pod ponad 20 kg kompostu. Ten akt nie był jedynie performansem, lecz głębokim zanurzeniem w materialności resztek. Włączenie mojego ciała w proces rozkładu pozwoliło mi zgłębiać żałobę i regenerację jako siły wzajemnie się przenikające.
A więc czerpiesz i z wody, i z ziemi.
Ta praca połączyła mnie również z tematyką przodków i przodkiń, transatlantyckiego handlu niewolnikami. Zastanawiałyśmy się w trakcie projektu, jak trauma niewoli żyje w moim ciele i w oceanie, który pochłonął tak wiele istnień. Rozkład stał się dla mnie metaforą przekształcania przodków – tego, jak historia zmienia się z czasem, jak działają na mnie zdarzenia, których nie przeżyłyśmy, ale które czuję w ciele.
To podejście ukształtowało się dzięki pracy na roli i nauczaniu o cyklach życia. Kiedy w moich performansach pojawił się kompost, te doświadczenia związały się z ciałem. W Viewing Hours – intymnym, długotrwałym projekcie z udziałem niewielkiej publiczności, leżałyśmy w kompoście przez wiele godzin.
Materiały – resztki jedzenia z gospodarstw rolnych, wyrzucone kwiaty z nowojorskiej dzielnicy kwiatowej i inne organiczne odpady – stały się częścią choreografii.
Performans przekroczył granice sztuki, stając się instalacją rzeźbiarską, w której rozkład, odnowa i fizyczność materiału stworzyły doświadczenie transformacyjne zarówno dla mnie, jak i dla widzów i widzek.
W jaki sposób idea rozkładu czy dekomponowania objawia się fizycznie, w ciele?
To świetne pytanie – i jedno z tych, które cały czas zgłębiam w swojej praktyce i zadaję osobom, które uczę. Kiedy prowadzę warsztat ruchowy, widzę siebie jako osobę współuczestniczącą w procesie: wszyscy uczymy się razem. Dla mnie rozkład to sposób na odnalezienie tańca.
Zaczęłyśmy tańczyć dość późno, na studiach, po latach trenowania joggingu. Bieganie i taniec łączy fizyczność, ale taniec otworzył przede mną przestrzeń twórczą, której sport nie dawał. Na początku pojawiały się pytania: jak odnajdę swój głos w tańcu? Co jest moim tańcem? Intensywnie ćwiczyłyśmy różne gatunki, ale to improwizacja najbardziej mnie zaintrygowała. Zastanawiałyśmy się, czy technika jest konieczna w improwizacji, czy może raczej ją ogranicza. Z czasem zaczęłyśmy dostrzegać, że mogą się wzajemnie uzupełniać, nie muszą być swoimi przeciwieństwami.