Tom Halal Ivana Davydenki nie pozwala mi pozostać obojętną, zresztą nie tylko mnie, bowiem jury Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius zdecydowało się nagrodzić tę książkę w kategorii najlepszy debiut poetycki 2023 r. Trudno mi precyzyjnie określić, co się w przestrzeni tych wierszy wydarza. Intuicyjnie czuję, że wiele i intensywnie. Przy pierwszej lekturze pomyślałam, że oto ktoś zjawił się w polszczyźnie i w niej narozrabiał; przy drugim czytaniu zaczęłam dostrzegać koronkową konstrukcję tomu, którego dominujące wątki układają się w poemat o świecie i poszukiwaniu w nim swojego miejsca. I jest w tym pisaniu zdziwienie rzeczywistością i rozpoznawanie jej, badanie za pomocą słów, za pomocą wierszy. Czyż nie wszystkim piszącym jest to bliskie?
Lecz tu dzieje się jeszcze coś, co wiąże się z przeszczepieniem z jednego kraju do innego melodii języka, tego rodzimego. Wyobrażam sobie, że praca poetycka w innym niż ojczysty języku jest jak – wybaczcie porównanie – odkrywanie nieznanych lądów. Oto przed ukraińskim poetą rozciąga się polszczyzna, z której bierze, z której konstruuje, wiedząc przy tym, co – poetycko – zostało już tu zrobione. Przypomina mi to wejście w język duński Yahyi Hassana, urodzonego w palestyńskiej rodzinie imigrantów, mieszkającego w Danii, który swoim bezkompromisowym, ostrym tomem Wierszy wstrząsnął duńskim światem literackim (na polski przetłumaczyła go Bogusława Sochańska w ramach tomów towarzyszących nagrodzie Europejski Poeta Wolności). Możliwe, myślę teraz, że potrzebujemy głosów z zewnątrz, które wniosą w nasz ojczysty język to, co mają w swoim rejestrze ciekawego, które zakwestionują nasze patrzenie, przesuną granice, a czasem zaśmieją się z nas i z siebie samych. I wiemy, że historia Hassana jest opowieścią tragiczną, poeta bowiem ginie (nie wyjaśniono okoliczności tragedii), a ta śmierć – jestem wstrząśnięta, że to napiszę – wydaje się, w kontekście jego pisania, kolejnym, ostatnim wierszem.
Halal, jak wiemy, to żywność, która jest zgodna z prawem islamskim, zatem przy jej produkcji przestrzega się ustalonych zasad. Precyzyjniej? Zobaczmy, jak działa halal w wierszu: „Na mocy umowy / dwustronnej / producent jest zobowiązany / do wytwarzania produktu / który jest zatwierdzony / przez technologów Halal / zgodnie z wymogami szariatu / i nie nazywa produktu / imieniem członka świni / przy wprowadzaniu / nowego produktu” (z Poczuj się jak umami). Umami? Różne kulinarne portale dostarczają nam wyjaśnień: intensywny lub wyśmienity smak; jeden z pięciu podstawowych smaków odczuwanych przez człowieka; umami wywołuje długotrwałe i apetyczne uczucie wypełniające cały język; jest to smak bulionu, sosu sojowego, ale też zielonej herbaty czy pomidorów… Jesienią zeszłego roku, kiedy w naszym domu na grani w Beskidzie Sądeckim gościli poetka Alice Lyons i tłumacz Justyn Hunia, sporo rozmawialiśmy o umami. Zaserwowałam im wtedy krem z kurek i Alice zdradziła nam, że jej przyjaciel do każdej z potraw dodaje samodzielnie przyrządzony i trzymany w pogotowiu (w zamrażalniku) koncentrat z kurek. To, podobno, sekret jego wyśmienitej kuchni. Ale wróćmy do wierszy. Już sam tytuł Poczuj się jak umami zmienia rejestr i to nas zamienia w coś, co smakuje wyjątkowo. Czy podobnie nie robi poeta w tym tomie? Każdy z wierszy doprawia czymś trudnym do opisania, z pewnością niepochodzącym tylko z zasobów polskiej poezji (którą przecież rozpoznajemy w lekturze, autor przyswoił ją i diluje z nią). Umami wiersza? Davydenko to potrafi.