Przecież przemarsz z dziećmi w różnym wieku i różnym stanie zdrowia, w samym oku cyklonu Wielkiej Akcji, mógł trwać znacznie dłużej. Agnieszka Witkowska-Krych przedstawia „ostatnie chwile z Januszem Korczakiem”, zbiera i porządkuje dostępne relacje na ten temat, a choć ogólny zarys jest znany, to gdzieś pomiędzy początkiem a końcem drogi urywa się ślad.
Posiadamy wiele świadectw dotyczących ostatniego marszu dzieci z Domu Sierot. Stary Doktor już za życia stał się legendą, zacierającą granice między rzeczywistością a wyobrażeniem. Po latach dużo osób widziało lub chciało widzieć Korczaka w ostatniej drodze. Szedł ul. Żelazną, a potem skręcił –w Leszno czy w Nowolipie? Na Żelaznej był mur, zatem raczej w Karmelicką. Jedni będą widzieli Korczaka wyprostowanego, trzymającego za rękę jedno dziecko, drugie niosąc wczepione w siebie. Inni zobaczą apatycznego doktora, idącego o lasce, za którym dzieci ledwo powłóczyły nogami (stąd kurczowe trzymanie się płaszcza dorosłego). Większość relacji powtarza marszowy krok dzieci, śpiewaną piosenkę i zapewnienia Starego Doktora: „jedziemy na wycieczkę do lasu”. W mniejszości będą relacje być może prawdziwe: apatyczne i przestraszone dzieci, Korczak, będący u kresu sił, powtarzający jedno słowo „dlaczego?”. I choć autorka przeprowadza skrupulatne śledztwo, to gdzieś na marginesie pojawia się pytanie, ile każdy z nas widziałby w podobnej sytuacji, a ile chciałby zobaczyć.
—
Agnieszka Witkowska-Krych
Mniej strachu. Ostatnie chwile z Januszem Korczakiem
Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2019, s. 246