Nieliczni spośród biskupów i księży, którzy poważnie potraktowali sprawę pedofilii, nie mają większego wpływu na główny nurt polskiego Kościoła. Władze Konferencji Episkopatu Polski zamiast skupić się na odkrywaniu prawdy (np. otwarciu archiwum kurii gdańskiej dla niezależnych badaczy), budowaniu atmosfery sprzyjającej ujawnianiu nadużyć (co czynią katolicy świeccy, inicjatorzy telefonu wsparcia Zranieni w Kościele), usunięciu z wpływowych ciał KEP osób, które jawnie lekceważą problem pedofilii i sprawują powierzoną im władzę w gorszący sposób, zastosowały makiaweliczny unik polegający na odpowiedzi na słuszne oskarżenia atakiem.
Długo by wymieniać padające ostatnio z ust biskupów krzywdzące, pełne pogardy i przyczyniające się do dyskryminacji wypowiedzi pod adresem osób LGBT+. Wspomnę tylko nazwiska kilku hierarchów, którzy publicznie wypowiadali się w tym duchu: bp Ignacy Dec, abp Wacław Depo, abp Andrzej Dzięga, abp Stanisław Gądecki (przewodniczący KEP), abp Sławoj Leszek Głódź (członek Rady Stałej KEP), abp Henryk Hoser czy białostocki abp Tadeusz Wojda. Do niedawna można by mówić, że są to indywidualne głosy. Jednak dziś po znanych wystąpieniach (homiliach i wywiadach) abp. Marka Jędraszewskiego i wyrażającym „solidarność z krakowskim metropolitą” komunikacie Rady Biskupów Diecezjalnych nie można już dłużej negować, że polski katolicyzm stał się oficjalnie katolicyzmem walki, wykluczenia, przymierza z rządzącą partią i jej agendą, katolicyzmem, któremu zasadnie zarzucić można cynizm i wyrachowanie.
Cóż to za przewrotne rozumienie ewangelicznej idei – solidarność z osobą, która ma władzę, wpływy, dostęp do mediów, a nawet poparcie rządzącej partii i jej prezesa? Za Januszem Poniewierskim, wieloletnim redaktorem miesięcznika „Znak” i autorem publikowanego na naszych łamach cyklu Kościół – mój dom?, mogę jedynie powtórzyć: coraz więcej osób wierzących w Boga lub poszukujących Go czuje się dziś bezdomnymi. Po ostatnim komunikacie Rady Biskupów Diecezjalnych musimy głośno powtarzać: Nie wyrażamy solidarności z krakowskim metropolitą. Nie wyrażamy solidarności z żadnym z biskupów ani z żadnym z katolików duchownych czy świeckich, gdy posługują się mową nienawiści, pogłębiają podziały, wykluczają i ranią ludzi, gdy przyczyniają się do powiększenia cierpienia i dramatów w rodzinach.
Musimy dziś wrócić do pytania o to, czym jest chrześcijaństwo i co to znaczy być uczniem Jezusa z Nazaretu. Co to znaczy być człowiekiem sumienia i czym jest międzyludzka solidarność?
Dopiero potem należy postawić pytanie, co to znaczy wierzyć na sposób katolicki. To nie katolicyzm, a na pewno nie dzisiejszy polski model katolicyzmu, ma być miarą dla chrześcijaństwa!