Pierwsza Chantal, pisząc o upadającej cywilizacji chrześcijańskiej, wspomina z uznaniem o jej szlachetnych cechach: pojęciu osoby i przywiązaniu do idei prawdy. Druga Chantal tworzy przerażający katalog wartości tejże cywilizacji, na który składają się m.in. pochwała kolonizacji i wojny czy pogarda dla gejów i samotnych matek; zauważa też, że ostatnią próbą jej restytucji był faszyzm. Na jednej stronie stwierdza, że współczesna moralność stoi w „radykalnej opozycji” wobec moralności chrześcijańskiej, by na kolejnej (!) nazwać ją „neoewangeliczną”. Zaczynamy lekturę od katastroficznej diagnozy, że świat chrześcijański umarł i „nic nie zostało ocalone, nawet rzeczy najistotniejsze”. Kończymy z uwagą, że Christianitas – które narzucało całemu społeczeństwa pewien model życia – było „śmiertelnym wrogiem” chrześcijaństwa i w sumie dobrze się stało, że upadło.
Dziwnie konsekwentna jest za to w kwestii pedofilii – uważając, że nie powinniśmy za łatwo mierzyć przeszłości nowymi standardami. Choć tkwi w tym ziarno prawdy, to wywód Delsol w tym miejscu, łagodnie mówiąc, zdumiewa. Wyrzuty sumienia i wstyd za przeszłość uznaje za „chorobę czasu”. Skandale seksualne stanowią „katastrofę” co najwyżej dla wiernych, „przerażoną ofiarą” okazał się ojciec rodu, który dotąd kazirodztwo traktował jak przynależne mu prawo pierwszej nocy, a o prawdziwych ofiarach pedofilii autorka nie mówi właściwie nic.
Chantal Delsol, Koniec świata chrześcijańskiego, tłum. Piotr Napiwodzki, Wydawnictwo WAM, Kraków 2023, s. 208