Coraz liczniejsze i coraz bardziej wymagające obowiązki macierzyńskie zniechęcają kobiety do decydowania się na rodzicielstwo. Taką, bardzo trafną, jak się wydaje, tezę stawia Élisabeth Badinter w książce Konflikt. Kobieta i matka. Jednak sama argumentacja francuskiej filozof częściej spotyka się z polemiką niż z bezwarunkową akceptacją, co pokazuje, jak zróżnicowane są doświadczenia matek w świecie zachodnim, mimo że łączy je przekonanie, iż oczekiwania wobec nich są zbyt wygórowane. Tylko skąd to poczucie przemęczenia, skoro wcześniejsze pokolenia kobiet musiały sobie radzić z obiektywnie cięższymi warunkami przy większej niż dziś liczbie dzieci? Praca francuskiej profesor prowadzi nas do sedna dyskusji dotyczącej emancypacji kobiet i ich macierzyńskich powinności.
Badaczka pisze, że po rewolucji lat 60. i 70. XX w., kiedy pigułka antykoncepcyjna pozwoliła kobietom na swobodną kontrolę swojej płodności, a co za tym idzie – wybór stylu życia i kariery, nastąpił stopniowy zwrot (autorka używa słowa „regres”) ku nowemu naturalizmowi. Można podejrzewać, że podejście to pojawiło się częściowo jako reakcja na zawłaszczenie porodów i opieki nad niemowlęciem przez czynniki odbierane jako zewnętrzne – stechnicyzowane procedury medyczne, w których kobieta nie była podmiotem, poddawała się jedynie działaniom personelu szpitala i wykonywała jego polecenia. Po części zaś naturalizm był odpowiedzią na wcześniejszą modę na karmienie dzieci butelką, oddawanie ich pod opiekę osobom innym niż matka i ograniczanie czasu spędzanego przez rodzica z dzieckiem. Zwolenniczki nowego nurtu pragnęły odzyskać doświadczenie macierzyństwa, potwierdzić, że chcą tworzyć ze swoim potomstwem relację bliskości, stawiać dziecko i siebie jako matkę w centrum swojego życia.
Dziś naturalizm króluje w poradnikach dotyczących rodzicielstwa, a jego założenia przekładają się w praktyce na szczególną dbałość o zdrowie swoje i dziecka od chwili jego poczęcia, odpowiedni „naturalny” poród, po którym powinno nastąpić co najmniej dwugodzinne przytulanie noworodka mające na celu wzmocnienie „naturalnej” więzi matki z dzieckiem, karmienie piersią przez nie mniej niż 6 miesięcy, a najlepiej jak najdłużej (co może pociągać za sobą odkładanie powrotu do pracy), używanie pieluch wielorazowych, a także odpowiednie rozumienie i stymulowanie rozwoju intelektualnego i emocjonalnego dziecka. To, co miało być odzyskaniem macierzyństwa przez matki, dla wielu stało się nową listą rygorystycznych wymogów i wygórowanych oczekiwań.
Macierzyństwo hedonistek
Badinter pokazuje, że źródła konfliktu między tożsamością kobiety i rolą matki należy szukać w dobrowolności macierzyństwa. Skuteczna antykoncepcja sprawiła, że rodzenie dzieci stało się dla kobiet wyborem, ich wolną decyzją, a więc kobieca tożsamość mogła się od teraz realizować na wiele sposobów.