W Kościele w Polsce realizowane są nieraz inicjatywy odgórne, które sprawiają wrażenie wymyślonych za biurkiem i – przynajmniej na pierwszy rzut oka – niewiele mają wspólnego z umiejętnością odczytywania przez hierarchów „znaków czasu”. Stanowią bardziej świadectwo nostalgii za tym, co minione, aniżeli adekwatną odpowiedź na problemy nękające dziś wiernych.
Tak właśnie – jako wyraz tęsknoty za przeszłością pełną starych form – postrzegam zapowiedź zwołania dwóch lokalnych kongresów eucharystycznych. Wiosną tego roku odbędą się one, niezależnie od siebie, w archidiecezji krakowskiej i diecezji gliwickiej. Zasadniczy cel tych wydarzeń jest w obu wypadkach taki sam: odnowienie i umocnienie wiary w obecność Boga wśród ludzi (z jasnym dopowiedzeniem, że chodzi przede wszystkim o obecność w sakramencie Eucharystii). Niemniej deklarowane są także inne – bardziej specyficzne – zadania. I tak kongres w Gliwicach ma być m.in. reakcją na „spustoszenia, jakie w postrzeganiu i przeżywaniu Kościoła spowodowała pandemia”. Chodzi zwłaszcza o przywrócenie doświadczenia realnej wspólnoty budowanej przez „ludzi z krwi i kości”, a także zerwanie z „nawykiem szukania Boga za pośrednictwem internetu”. Rozwijając ten temat, biskup gliwicki Oder snuje marzenie o powrocie do odczuć z czasów pielgrzymek Jana Pawła II do Polski. „Mam potrzebę serca – powiada – żeby takie doświadczenie (…) przeżyć na nowo”. Z kolei w Krakowie kongres ma stanowić czytelny „znak dla tych, którzy są poza Kościołem, że my wyznajemy wiarę w realną obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii”. Tak jakby niekatolicy tego nie wiedzieli.
Zapowiadając to wydarzenie, władze Kościoła krakowskiego zdają się nie mieć wątpliwości, iż owe wyznaczone odgórnie cele da się osiągnąć poprzez „świadome uczestniczenie we Mszy św.”, adorację i „pogłębienie wiedzy teologicznej na temat prawdziwej obecności” Boga w Eucharystii. Oraz – last but not least– „pobożne uczestnictwo w procesjach eucharystycznych i koncertach uwielbienia”.
Czytaj także
Dlaczego generacja Z odchodzi od Kościoła?
W wypowiedziach obu biskupów pojawia się również, niestety, tylko marginalnie, wątek bliźniego, w którym – co dla chrześcijan chyba oczywiste – obecny jest Chrystus. W liście abp. Jędraszewskiego czytamy zatem o „umocnieniu więzów wiary, nadziei i miłości” nie tylko z Bogiem, lecz i z drugim człowiekiem (a także z Kościołem). Trochę więcej, ale też nie za dużo, mówi o wrażliwości na bliźniego bp Oder.
Odnośnie do Kościoła natomiast próżno by szukać w liście krakowskiego metropolity najmniejszego choćby śladu skruchy za zło wyrządzone przez osoby duchowne. Wzmiankuje o nim ordynariusz gliwicki, natychmiast jednak zaznacza, iż taki wizerunek Kościoła jest „jednostronny”, bo przecież „wszyscy jesteśmy ludźmi, więc są [w Kościele] ograniczenia ludzkie”.