Gdybym miała szukać takiego ekwiwalentu dla epikureizmu, zwróciłabym w pierwszej kolejności uwagę na minimalizm. Polega on w gruncie rzeczy na wypracowaniu techniki bycia szczęśliwym w świecie konsumpcyjnego przesytu: towarów, pobudzeń, wyborów. Minimalizm jest odpowiedzią na przeciążający nas nadmiar. Jest nauką umiaru poprzez stosowanie reguł ograniczania i oczyszczania przestrzeni z rzeczy i bodźców.
„Mniej” stanowi w tym kontekście luksus. Na jego drugim biegunie znajduje się „mniej” z przymusu. Dla osób, które żyją poniżej średniej krajowej, minimalizm nie jest sposobem ograniczania nadmiaru, lecz radzenia sobie z brakiem. Szczęście ma wymiar etyczny. Czy nie jest z nim podobnie jak z wolnością: mogę się nim cieszyć jedynie w granicach, w których nie naruszam szczęścia innych – ich prawa do szczęścia? Własnego szczęścia nie można budować na czyimś cierpieniu, wyzysku, nadużyciach.
W chwilach przeciążenia oglądam ulubione koreańskie silent wideoblogi. Ograniczone do minimum dźwięki, cisza towarzysząca powtarzalnym każdego dnia od nowa czynnościom życia: zamiataniu podłogi, układaniu kwiatów w wazonie, myciu naczyń, przygotowywaniu posiłków, składają się na świecką odsłonę współczesnego monastycznego życia. Choć oddalone o tysiące kilometrów, sceny z życia tamtych kobiet są jak wyjęte z mikroesejów Jolanty Brach-Czainy – stanowią szczeliny istnienia, przez które na ułamek sekundy widzimy prawdziwe życie z nieodłącznie towarzyszącą mu śmiercią. Obrazom codzienności towarzyszą podpisy, które mówią o szukaniu spełnienia w pokrzepiających rytuałach, o szukaniu spokoju serca i sensu własnego życia. Długie kadry skupione na wymienianiu wody w wazonie, aby przedłużyć o kilka dni życie ściętych już kwiatów, przypominają mi holenderskie martwe natury, wnikliwie opisane w Pocztówce z Mokum przez Piotra Oczkę. Dopiero po lekturze jego tekstów w pełni zrozumiałam sens słowa „martwy” w określeniu malarstwa przedstawiającego misterne kompozycje złożone z kwiatów lub owoców – obrazy te miały przypominać o kruchości wszelkiego życia.
Epikureizm, podobnie jak każda duchowość czy praktyczna filozofia życia, jest sposobem radzenia sobie z doświadczeniem śmierci, przemijalności życia. I jest próbą zachowania optymizmu. Dziś może szczególnie mocno potrzebujemy filozofii, która daje nam prawdziwe pokrzepienie. W swojej istocie optymizm nie jest poglądem na aktualną sytuację, lecz siłą życiową. Siłą, która mrokowi nigdy nie oddaje przyszłości.