Kiedy czytamy, jak przebiegały procesy decyzyjne dotyczące kształtowania przestrzeni, jak w zasadzie bezplanowo i bez szacunku do urbanistyki odbywało się parcelowanie kolejnych działek, będących najczęściej w prywatnych rękach, możemy szybko odnaleźć smutną analogię pomiędzy latami 20. XX w. a dzisiejszymi czasami.
Do nowo powstałego miasta napłynęła masa ludzi spragnionych nowego początku i pracy; robotników szukających lepszej przyszłości, zwabionych propagandowym optymizmem. Szybko się okazało, że Gdynia nie jest w stanie zapewnić komfortowych warunków tak wielu przybyszom. Niska jakość życia i liczna tymczasowa zabudowa, prowizoryczne baraki zgrupowane w osiedla nędzy na robotniczych przedmieściach stanowiły kontrast do równoczesnego kreślenia planów i powstawania reprezentacyjnych budynków i ulic w Śródmieściu. Często podejmowano radykalne działania, by ograniczyć liczbę bezrobotnych mieszkańców – po prostu wywożono ich w głąb kraju, by nie wracali do miasta. Co więcej, mimo że ówczesna Polska była wielokulturowa, w Gdyni panowały mocno antysemickie nastroje, a Żydów wręcz z niej wysiedlano i utrudniano relokację z Gdańska czy Sopotu. Dotychczas ta trudna historia była przykryta przez powierzchowną opowieść o nowo powstającym nadmorskim mieście, słynącym z bieli nowoczesnych modernistycznych kamienic.
Grzegorz Piątek Gdynia obiecana. Miasto, modernizm, modernizacja 1920–1939 Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2022, s. 480