fbpx
Eliza Kącka maj 2020

Czytanie w bliznach

Wiele się zmieniło w ostatnim półwieczu, jeśli idzie o zbiorowe preferencje intelektualistów. Jeszcze jakieś 50 lat temu wielu z naszych niezależnych intelektualistów zasługiwało na miano, jakie Mochnacki nadał romantycznym demokratom: „obłąkańcy przewrotu”. O niczym innym niemal pisać nie wypadało.

Artykuł z numeru

Ostatni tacy papieże

Ostatni tacy papieże

Gdy zaś wiadomy przewrót doszedł do skutku, piszący highbrows z dnia na dzień zmienili obiekt. Na co? Ach, trauma! Nie zgłębiasz traumy – nie żyjesz, a w każdym razie znikasz z pola widoczności. Stadność życia umysłowego w Polsce zdaje się oczywistością, ale za tytułem Blizny ukrywa się i takie jeszcze rozpoznanie, jakie przed dziesięcioma laty w ankiecie „Odry” umieścił Grzegorz Jankowicz: „Literatura zmienia barwy niektórych obszarów rzeczywistości, dzięki czemu ujawnia ich obecność, pozwala im się zamanifestować, a ostatecznie zająć takie miejsce, w którym i z którego można mówić, będąc słyszalnym”.

Tak, Blizny to książka z wirtuozerią i znawstwem ulokowana w miejscu, w którym się bywa słyszalnym, a zarazem targająca sidła „niektórych obszarów rzeczywistości”, które więżą jej głos. Toteż – co niezaskakujące i nieprzypadkowe – traktuje o Kafce, Sebaldzie, Littelu, Lévinasie, Benjaminie, Agambenie, Perecu, Melville’u, Žižku i innych renomowanych traumomanach i traumologach. Jednak Grzegorz Jankowicz, nie tylko ceniony społecznik, człowiek-instytucja, ale i pisarz-myśliciel, toczy z nimi w swoich esejach pasjonującą walkę o wybicie się na samodzielność, o myśl niespodziewaną a oryginalną. Myśli bowiem, przepuszczając teksty przez własną obnażoną wrażliwość. Nie sposób czytać blizn cudzych, nie nabywając własnych. „Nasz człowiek odcyfrowuje je swymi ranami” (Kafka).

Grzegorz Jankowicz

Blizny. Eseje

Wydawnictwo Ossolineum, Wrocław 2019, s. 298