Anna Mateja: „Przyjaciel to ktoś, na kogo zawsze mogę liczyć i komu wszystko mogę powiedzieć” – powiedział w jednym z wywiadów znakomity pisarz Jan Józef Szczepański.
Katarzyna Growiec: I ujął wszystko, co najważniejsze.
Czyli?
Przyjaźń to silna więź emocjonalna. Wpisane są w nią wyobrażenia, jaki ma być człowiek, którego nazywa się przyjacielem. Ludzie oczekują, że będzie to osoba szczera i dyskretna, taktowna i lojalna. Kiedy trzeba – niezawodna. Dziesiątki lat badań psychologicznych potwierdzają potoczną obserwację, że „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”, bo trudne sytuacje to najbardziej wiarygodny test dla przyjaźni. W tę relację wpisane są też prawa, np. do pozostania przy swoich zdaniach w przypadku różnicy opinii. Z przyjacielem nie trzeba się we wszystkim zgadzać, więc nie powinno być problemem to, że osoby pozostające w takiej relacji na niektóre kwestie patrzą inaczej. Ważne, że zgadzają się w sprawach fundamentalnych. Przyjaźń to także obowiązki, choćby pomocy w potrzebie i spełniania próśb – nawet wówczas kiedy jest to dla nas niewygodne.
Z tego wynika, że przyjaźń to wyzwanie – przede wszystkim dla własnego egoizmu. Łatwiej, przynajmniej z pozoru, byłoby żyć bez przyjaciół. Dlaczego więc większość z nas zabiega o nich od najmłodszych lat?
Z wielu badań wynika, że ludzie posiadający przyjaciół są szczęśliwsi od tych, którzy ich nie mają. Co ciekawe: badania, podczas których obserwowano różnice między relacjami z członkami rodziny pochodzenia (czyli rodzicami, rodzeństwem, kuzynami etc.) a kontaktami nawiązanymi z osobami spoza niej, pokazały, że relacje z „obcymi” dają ludziom więcej satysfakcji. Analizy socjolożek Pameli Abbott i Claire Wallace, bazujące na danych z 27 krajów Unii Europejskiej, wykazały, że właśnie te relacje związane są z zadowoleniem z życia. W odniesieniu do częstych kontaktów rodzinnych takiego związku nie ma w ogóle.
Relacje z „obcymi” odróżnia od relacji z „obcymi” przede wszystkim ich dobrowolność. Drugą różnicą jest to, że przyjaciele potrzebni są ludziom w większym stopniu do towarzyszenia. To z nimi, a nie z członkami rodzin, większość badanych wolała pójść na koncert albo na mecz.
To przyjaciela, a nie rodzica czy rodzeństwo, badani chcieli mieć przy sobie podczas trudnych doświadczeń. Wobec „obcego” ludziom łatwiej zebrać myśli i opowiedzieć o tym, co ważne. Otwartości sprzyja świadomość, że przyjaciel, mimo zaangażowania w nasze sprawy, jednak „nie jedzie na tym samym wózku”. Jest obok – empatyczny i rozumiejący, ale jeśli stanie się coś złego, np. stracimy pracę i będziemy mieli problem ze spłatą kredytu, jego ta sytuacja bezpośrednio nie dotknie. Rodzinę – jak najbardziej, a świadomość tego może zadziałać paraliżująco, utrudniając nie tylko znalezienie sposobu zaradzenia problemom, ale nawet spokojne wysłuchanie. Idealny przyjaciel – poza tym że jest towarzyszem w codziennych sytuacjach – daje wsparcie. Nie musi bynajmniej udzielać tzw. dobrych rad, choćby i celnych. Wystarczy, że potrafi wysłuchać i nie będzie nas oceniać.