fbpx
Karolina Broda. Ilustracja: Agata Nowicka
Karolina Broda. Ilustracja: Agata Nowicka
Karolina Broda wrzesień 2024

Jak mądrze ułożyć relacje ze zwierzętami?

Przyłapuję się czasem na tym, że takie samo znaczenie mają dla mnie pytania, które zadaję znajomym, zagadując o samopoczucie zarówno ich zwierząt, jak i dzieci.

Artykuł z numeru

Czy zwierzęta domowe są z nami szczęśliwe?

Nie potrafię wskazać, kiedy i czy świadomie zaczęłam to robić, lecz z pewnością nie była to kwestia przypadku. Pupile częściej niż kiedykolwiek zajmują centralną pozycję w naszym życiu, a swoją obecnością nie tylko zapewniają poczucie bliskości, ale też wpływają na codzienny rytm, często nadając mu zupełnie nową intensywność i nieznaną dotąd jakość. Moje mikroobserwacje z kręgu znajomych nie stanowią odosobnionego przypadku, społeczeństwo się zmienia. „Obecnie ludzie nie tylko darzą swoje czworonogi ogromnym uczuciem – jak pisze Marta Alicja Trzeciak – ale też nadają im inną »rangę« w rodzinie”. Ewolucję tę potwierdza pojawienie się w naszym języku takich określeń jak „psiecko”.

Widoczny jest więc wyraźny trend, aby odwrócić całe wieki historii, kiedy to zwierzęta domowe (i nie tylko) doświadczały krzywdy wymierzonej z ludzkich rąk. I nie mam tu na myśli wyłącznie przemocowego uwiązywania psów na łańcuchu, lecz również eugeniczne dążenia zmierzające do tego, żeby pies stał się projektem dostosowanym pod ludzkie widzimisię. Przykładów nadużyć i ograniczania zwierzęcej autonomii jest oczywiście więcej – choćby podarowywanie zwierząt w prezencie dziecku niczym zabawkę. Nie wszystko, co niewłaściwe w naszej relacji do czworonogów, jest więc za nami. Zdarza się, że robimy im krzywdę, chcąc je po swojemu uszczęśliwić, ignorując ich naturę.

Jak zatem mądrze ułożyć relacje ze zwierzętami? Czy jesteśmy w stanie wypracować międzygatunkowy egalitaryzm? To jedne z pytań, które towarzyszyły nam podczas pracy nad wrześniowym numerem „Znaku”. Ciekawy trop proponuje w tym kontekście poetka i pisarka Małgorzata Lebda, używając kategorii „towarzyszenie”: „(…) zaczynamy sobie towarzyszyć. Lubię używać tego słowa również w kontekście bycia z ludźmi. Nasze bycie z (psem) Dunajem jest właśnie takim towarzyszeniem”. Takie współbycie zakłada formę obecności emocjonalnie zaangażowanej, ale z poszanowaniem dla drugiej istoty – niezależnie od tego, czy jest to istota ludzka czy zwierzęca.

W moim domu nigdy nie było ani psów, ani kotów. Alergia uniemożliwiła, by w domu były futrzaki. Wrażliwości wobec zwierząt uczyłam się więc kolejno na kanarkach, rybkach czy żółwiu. Choć co prawda nie mogłam wychodzić z nimi na spacery, wtulać się w ich miłe w dotyku ciała ani głaskać lśniącej sierści, nie oznacza to, że nic o relacji ze zwierzętami się nie nauczyłam. Szybko pojęłam, że w tym ludzko-zwierzęcym towarzyszeniu nie chodzi wcale o spełnianie potrzeby bliskości ze strony człowieka. Zwierzęta dokładnie tak samo jak my potrzebują przestrzeni, źle znoszą, kiedy coś im się narzuca, i lepiej się im żyje, kiedy człowiek nie stara się na siłę realizować z ich udziałem własnych potrzeb.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się