„Pop-psychologia” to słowo wyzwisko. Jak „neoliberalizm”, „kabotyn” albo „lewak”. Nikt nie powie o sobie „jestem pop-psychologiem”. Kogo możemy wyzwać za pomocą tego słowa? Psychologów, którzy dają rady w kolorowych pismach dla kobiet? Wojciech Eichelberger miał nawet kiedyś program w telewizji. Na pewno jest sławnym psychoterapeutą, jednak czy to czyni z niego pop-psychoterapeutę?
Może więc w tym słowie zarzucie chodzi o dawanie rad zbyt prostych? O sformułowania, które zamieniły się w liczmany, o „żyj tu i teraz”, o „kultywuj poczucie własnej wartości”, o „uważność”. Słowa, które mają swoje miejsce w tradycjach medytacyjnych, pozbawione zaś tego kontekstu, stają się puste jak grzechotki.
A poza tym przecież psychoterapia nie polega na dawaniu rad.
Arcypasterz krakowski Marek Jędraszewski powiedział, że „jedną z przyczyn, dla których kościoły w zachodniej Europie opustoszały, jest to, że uwierzono w psychoanalizę, a nie w łaskę odpuszczenia grzechów i pojednania z Panem Bogiem. Dla mnie – stwierdził – paradoksem jest to, że człowiek [z jednej strony] gotów jest odsłaniać przed psychoterapeutą najbardziej nieraz mroczne pokłady swojej osobowości, a z drugiej strony uważa, że skorzystanie z sakramentu pokuty i pojednania jest dużo trudniejsze, a przede wszystkim uwłacza jego godności”.
W istocie spowiedź – o której nie ma ani słowa w ewangeliach – grała w tradycji katolickiej rolę terapii na długo przed tym, zanim wynaleziono psychoanalizę. Spowiedź różni się od terapii tym, że skupia się na złu. Penitent nie opowiada o swoich uczuciach, ma wyznać „obiektywne” grzechy i pragnąć poprawy. Wielu spowiedników przyprawiają o nerwowe zainteresowanie zwłaszcza te grzechy, które przypadają na południe od pępka. Podstawowym uczuciem, które rządzi w konfesjonale, jest poczucie winy.
A poczucie winy jest najbardziej destrukcyjną emocją na świecie.
Abp Jędraszewski nie za dobrze zna się na psychoterapii. Psychoterapia nie polega na „odsłanianiu najbardziej mrocznych pokładów osobowości”. Polega na holistycznej pracy nad uczuciami i myślami. Psychoterapia, w odróżnieniu od spowiedzi, nie skupia się na złu. Skupia się na cierpieniu. I polega na wywoływaniu tego, co świetliste, co daje nadzieję.
Tak, psychoterapeuta jest wywoływaczem. Jego rolą nie jest dawanie rad, tylko umiejętne podsuwanie człowiekowi lustra, w którym może się przejrzeć taki, jaki jest. Dzięki któremu człowiek może przejrzeć na oczy. „Ach, to dlatego… Wreszcie to zrozumiałem”.
Psychoterapia jest nauką zrozumienia. A zrozumienie jest matką akceptacji.
Wielka zgoda była przez dziesiątki wieków celem mistycznych szkół w obrębie wszystkich religii. Taoizm, medytacyjny nurt buddyjski czan / zen, joga w hinduizmie, stoicyzm w filozofii grecko-rzymskiej, Ojcowie Pustyni i Mistrz Eckhart w chrześcijaństwie, sufizm w islamie. Były to szkoły wewnętrznej iluminacji, znajdowania boskości w sobie.