fbpx
il. takie pany
Jakub Knera lipiec-sierpień 2023

Jazz na działce

Na mazurskiej wsi spotykają się najgorętsze nazwiska trójmiejskiej sceny jazzowej, elektronicznej i improwizowanej. Walutą jest tu wymiana: doświadczeń, muzyki i wzajemnych umiejętności

Artykuł z numeru

Wyobraź sobie

Wyobraź sobie

Czytaj także

Edwin Bendyk

Pępek świata

Ola Synowiec

Kino z kajakiem w tle

Dorota Brauntsch

Krajobraz i słowo

Działka w małej wsi w okolicy Olsztyna dekadę temu stała się inspiracją dla Sławka Koryzno, aby zorganizować tam festiwal. Kiedy rodzice zamieszkałego w Gdańsku muzyka przeprowadzili się z Olsztyna do Biedowa – bo nazwa festiwalu to jednocześnie nazwa miejscowości – namówili go, żeby zaprosił znajomych, którzy mogliby zagrać na tarasie przy ich domu. Koryzno to perkusista, związany z wytwórnią Alpaka Records, członek takich zespołów, jak: Tomasz Chyła Quintet, Michał Bąk Quartetto, Emil Miszk & The Sonic Syndicate, Nene Heroine, a ostatnio też Hér. Współpracował m.in. ze Zbigniewem Namysłowskim, Leszkiem Możdżerem, Adamem Pierończykiem, Sławkiem Jaskułkem. Nazwiska zapraszanych znajomych i ich zespołów zaczęły się mnożyć z roku na rok, aby w niezwykłej aurze przyrody doświadczać muzyki inaczej niż na wielkich masowych imprezach. I tak z koncertów na tarasie narodził się festiwal.

Z roku na rok Biedowo Music Fest zaczęło się rozrastać i przyciągać coraz więcej osób. Zespoły najpierw grały na tarasie domu, później wybudowano specjalne zadaszenie, pośród drzew znalazło się miejsce na ekran, na którym wyświetlano wizualizacje, a okoliczna szklarnia stała się miejscem instalacji artystycznych. Niezależnie od tego, czy Biedowo jest skąpane w słońcu czy zalane deszczem, co roku odwiedzają je osoby z Trójmiasta i okolic, a także z innych miejsc w kraju, by w kameralnej atmosferze słuchać najciekawszych artystów nadmorskiej sceny muzycznej.

Zamiast ogromnych połaci festiwalowych – niewielka działka, nie lawiruje się między samochodami, bo parking jest mały, miejsca na nocleg znajdziemy szybko. Nie trzeba stać w kolejce do wymiany biletów na opaski, bo punkt info mieści się w jednym z namiotów. Ekipa to znajomi i znajomi znajomych, którzy przez cały rok planują wydarzenie, w jakim nie stawia się na ilość, ale na jakość.

Festiwal nie jest przesadnie promowany – z jednej strony ze względu na ograniczoną liczbę miejsc i kameralny charakter imprezy, z drugiej strony zainteresowani po prostu o nim wiedzą. Co nie znaczy, że się nie profesjonalizuje: w 2022 r. w Biedowie w końcu stanęła mobilna scena z prawdziwego zdarzenia.

W Biedowie grają początkujące zespoły, bo to okazja do sprawdzenia, jak muzykę przyswaja publiczność – nie występują jako pierwsi, bo każdy jest tu traktowany na równi. Ale program to też nazwiska będące markami na scenie muzycznej. Z jednej strony zdobywca Fryderyka Emil Miszk, współzałożyciel labelu Alpaka. Z drugiej strony Marcin Świetlicki, który grał tu z zespołem Zgniłość (w jego skład wchodzą członkowie trójmiejskich zespołów jazzowych) albo Leszek Możdżer (gdzie w kwartecie gra Koryzno). Wszystko opiera się na znajomościach w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu.

W 2021 r. muzycy z Oktetu Emila Miszka grają w płaszczach przeciwdeszczowych –rozwinięte, improwizowane suity dzięki temu odbiera się trochę inaczej; to luz bliski filozofii Alpaka Records. Chwilę później lider zespołu staje przy krawędzi jednego z plastikowych zadaszeń. Ktoś krzyczy, żeby się przesunął, by oczyścić je z wody, która się zebrała. Trębacz tego nie słyszy i strumień spływa prosto na niego, z czego wszyscy się śmieją.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się