Raport komisji ds. Pawła M., dominikanina, który przez wiele lat dopuszczał się wykorzystywania seksualnego, psychicznego i licznych manipulacji wobec osób zaangażowanych w prowadzone przez niego duszpasterstwo i przewodnictwo duchowe, ukazał się 15 września. Powołana przez Zakon Braci Kaznodziejów komisja pod przewodnictwem Tomasza Terlikowskiego przygotowała obszerny i rzetelny dokument zbierający kilkadziesiąt świadectw wysłuchiwanych wcześniej pokrzywdzonych. Co najważniejsze, komisji udało się pokazać systemowe uwarunkowania, które pozwoliły oprawcy przez wiele lat niemal bezkarnie – lub z karami pozornymi i nieskutecznymi – działać w zakonie. Raport dominikanów to dokument w polskim Kościele bez precedensu, ale źle by się stało, gdyby sprowadzono go do historii jednego przypadku.
System, który toleruje oprawców i nie dowierza ofiarom, obejmuje nie tylko dominikanów. Niezależnie od raportu komisji Terlikowskiego już od kilku miesięcy zapadają wyroki kanoniczne w sprawach polskich biskupów. Gulbinowicz, Głódź, Janiak, Rakoczy, Tyrawa, Napierała, Regmunt i Gołębiewski – ci duchowni zostali już ukarani przez Stolicę Apostolską, a ja donoszą media, w Watykanie toczą się procesy kolejnych hierarchów. Kary nakładane przez Watykan są symboliczne i w oczach większości nie oddają żadnej sprawiedliwości pokrzywdzonym, zaś sami biskupi sobie z nich dworują (jak choćby Głódź, który respektując zakaz publicznego sprawowania liturgii w dawnej archidiecezji gdańskiej, koncelebruje beatyfikację kardynała Wyszyńskiego i Matki Róży Czackiej w Warszawie, a w międzyczasie zostaje sołtysem). Co do niektórych z wyżej wymienionych hierarchów, nie pojawiły się uzasadnienia nakładanych kar, niemniej osoby żywo śledzące doniesienia na temat wykorzystywania seksualnego w polskim Kościele, mogą bez trudu dopasować nazwiska do konkretnych zaniedbań. Dobrze, że wymierza się kary, ale ich niewspółmierność budzi rozczarowanie wiernych. Skala krytyki Kościoła w Polsce ciągle rośnie, co natrafia na niezmiennie zadziwiający brak odzewu ze strony hierarchów. Być może dopiero planowana wizyta w Watykanie, na którą wezwał ich papież Franciszek, uświadomi ich odnośnie do tego, co właściwie dzieje się nad Wisłą (Tekst do druku złożyłem jeszcze przed wizytą. Jak się okazuje – nie uświadomiła – przyp. aut.).
Jesień przyniosła również dwie książki, które z dekadę wcześniej jeszcze przed publikacją trafiłyby na półkę z literaturą skandaliczną i zbójecką. Dziś po demaskatorskich dokumentach braci Sekielskich, świadectwach osobistych w rodzaju Jezusa Niechrystusa Piotra Augustyniaka, czy teologicznych analizach, takich jak System kościelny, czyli przewagi pana K. Tomasza Polaka, Gomora Artura Nowaka i Stanisława Obirka oraz Don Stanislao Marcina Gutowskiego, nie robią już takiego wrażenia. Niemniej należy potraktować je jako pozycje porządkujące pewne znane wcześniej fakty. Ukazanie się kolejnych publikacji odsłaniających ciemne karty najnowszych dziejów polskiego Kościoła to również barometr stanu kryzysu.