fbpx
Dominika Kozłowska maj 2020

Kiedy zmiana pokoleniowa w Kościele?

Wszyscy trzej ostatni papieże urodzili się przed II wojną światową. Najmłodszy Franciszek przyszedł na świat w 1936 r., jego poprzednik Benedykt XVI w 1927 r., najstarszy Jan Paweł II urodził się w roku 1920. Mimo że ukształtowały ich odmienne doświadczenia społeczne i polityczne, mimo że w ich biografiach nieco inne czynniki odgrywały decydującą rolę, wszyscy trzej wynieśli z domów tradycyjną formę pobożności, a następnie odebrali podobną formację kapłańską. Dobrze poznali przedsoborowy Kościół i świadomie – choć znów z różnych pozycji – włączali się w reformę Kościoła, jaką zainicjował II Sobór Watykański.

Artykuł z numeru

Ostatni tacy papieże

Ostatni tacy papieże

Niewielka różnica wieku sprawia, że w wielodzietnej rodzinie z łatwością mogliby być braćmi. To ważny obraz, pozwala bowiem dostrzec, że od niemal pół wieku Kościołem rzymskokatolickim kierują trzej synowie tego samego pokolenia – dzieci Kościoła, który trwał za sprawą pobożności dziedziczonej od rodziców, który z jednej strony mierzył się z totalitaryzmami i terrorem, z drugiej zaś – uczył się dopiero zaufania do demokracji, który był ukształtowany przez konserwatywne rozumienie ról rodzinnych, społecznych i płciowych.

Jedni powiedzą, że trzej ostatni papieże to symbol ciągłości Kościoła, jego zanurzenia w wielowiekowej historii i tradycji. Inni będą raczej zwracać uwagę, że stosunek Kościoła do zasadniczych kwestii, jak np. feminizm i rola kobiet, od kilku dekad w gruncie rzeczy nie ulega zmianie.

Aktualny numer miesięcznika „Znak” miał się ukazać na początku maja. Gdyby rzeczywistość toczyła się zwyczajnym trybem, Kościół w Polsce z pewnością obchodziłby publicznie 100. urodziny Jana Pawła II, a Znak – uczciłby również rocznicę urodzin papieskiego rówieśnika, nieżyjącego od ośmiu lat Jacka Woźniakowskiego, założyciela wydawnictwa i redaktora naczelnego miesięcznika. Jednak ze względu na epidemię koronawirusa oraz związane z nią ograniczenia publiczne wydarzenia społeczne mogły odbywać się wyłącznie w przestrzeni internetu. A my, mocno odczuwając bardzo ograniczone możliwości w sprzedaży książek i czasopism, zdecydowaliśmy o zmianie harmonogramu ukazywania się kolejnych numerów.

Oddając numer do druku, nie umiemy sobie wyobrazić, jak będzie wyglądać nasza codzienność w czerwcu, gdy „Znak” trafi do dystrybucji: czy w Polsce dojdzie do wyborów prezydenckich, jak zostaną one zorganizowane i jaki będzie ich wynik? Czy uda się w końcu zahamować falę epidemii i będziemy powoli powracać do jakiejś nowej codzienności? Nie ulegamy skrajnemu pesymizmowi, choć zdajemy sobie sprawę, jak trudne dla wielu osób są konsekwencje epidemii. Nie jesteśmy również przesadnymi optymistami, choć patrząc z troską na przyszłość naszego świata, życzylibyśmy sobie, aby to doświadczenie stało się początkiem tak potrzebnej ekologicznej i etycznej odnowy.

Wiemy jednak, że każda zmiana, aby przerodziła się w coś trwałego, musi najpierw zakorzenić się we wnętrzu człowieka, wyrazić się w jego myślach, nawykach i postawach. A to długi proces. Mamy także świadomość, że choć reprezentujemy raczej pokolenia duchowych wnuków obecnych papieży, tworzymy pismo, które narodziło się zaraz po II wojnie światowej i w polskiej kulturze jest wyrazem trwałości bliskich nam form krytycznego myślenia i zaangażowania społecznego. Ta świadomość pozwala zachować niezbędny w trudnych okresach dystans i hart ducha, umożliwiając spoglądanie na rzeczywistość z nieco szerszej perspektywy. Taką właśnie postawą staramy się na łamach miesięcznika dzielić z Wami, naszymi Czytelniczkami i Czytelnikami. Mamy nadzieję, że również dla Was jest to pożyteczne ujęcie i że wspólnie będziemy uczyć się z nadzieją spoglądać w przyszłość.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się