Lubię robić literackie wycieczki w przeszłość choćby po to, żeby zobaczyć w niej motywy, które w często zaskakująco przekształconej formie powracają we współczesnej wyobraźni. Ciekawym polem dla tej lustrzanej zabawy okazuje się literatura science fiction, głównie dlatego że odsłania jednocześnie historyczne i uniwersalne fundamenty kultury. To dzięki tej literaturze najlepiej widać, do jakiego stopnia nauka i wiedza pozostają zawsze „dziećmi swoich czasów”, zaś lęki, pragnienia i fantazje dziedziczymy po odległych przodkach.
W przeciwieństwie do Frankensteina Mary Shelley, który na stałe wpisał się w naszą wyobraźnię kulturową, inna perełka literatury science fiction została niemal zupełnie zapomniana. To pochodząca z 1886 r. Ewa jutra (L’Eve future) hr. Augusta de Villiers de I’Isle-Adama. Piszę „niemal”, bo powieść, która urzekła Mallarmégo, Verlaine’a, Anatola France’a oraz Borgesa i do dziś uznawana jest za arcydzieło okresu symbolizmu, w pośredni sposób przeniknęła do samego rdzenia nowoczesności. Stało się tak za sprawą kultowego filmu Fritza Langa Metropolis (1927), do którego scenariusz napisała jego żona Thea von Harbou, pastiszując i kompilując kilka znanych utworów literackich. Ta „Królowa Kiczu” – jak ją nazywano, nie zawsze zresztą złośliwie – z powieści Villiersa zaczerpnęła motyw sobowtórowej „sztucznej kobiety”, która okazuje się ostatecznie źródłem zguby i dla świata, i dla mężczyzny. Jeśli więc intryguje was ciągle podkreślany i najczęściej niszczycielski związek kobiet i maszyn (czy szerzej: technologii) – silnie eksplorowany przez XX-wieczną popkulturę – to właśnie w Ewie jutra możecie zobaczyć korzenie tego nieoczywistego splotu.
Sam motyw jest oczywiście tak stary jak opowieści o Pigmalionie i Galatei czy stwarzaniu kobiety z żebra Adama, ale przynajmniej od pewnego momentu – gdy do gry o „rząd dusz” nad wyobraźnią (i, dodajmy, portfelami) ludzi włączyła się nauka – ujawnił on dodatkowe sensy. Już od czasów pierwszych mechanicznych lalek widać, że technologia traktowana jak fascynujący, tajemniczy Inny naznaczona została żeńskością i, podobnie jak kobiety w społeczeństwie, musiała zostać poddana kontroli mężczyzn. Trzeba było wytworzyć ambiwalentny, twórczo-destrukcyjny obraz maszyny, która zagraża ludzkości, by uzasadnić konieczność zapanowania nad nią. Czy to nie zastanawiające, że technologiczne utopie i dystopie odzwierciedlają najczęściej świat męskich faustycznych pragnień i frustracji, choć zwykle w centrum stawiają obraz kobiecego ciała i problem tzw. kobiecej natury, kojarzonej z kłamstwem, pustką, piękną iluzją?
Widzimy to dokładnie w Ewie jutra. Bohaterami powieści są 42-letni Thomas Alva Edison – natchniony, genialny elektryk i wynalazca, zwany „czarodziejem z Menlo Parku”, oraz lord Ewald – szlachetny, bogaty i melancholijny młodzieniec, którego głęboki zawód miłosny pozbawił chęci życia. Obsesją pierwszego są zjawiska elektromagnetyczne, zwłaszcza dźwiękowe, oraz ich rejestrowanie, utrwalanie i przesyłanie na odległość, obsesją drugiego – wielkie kobiece oszustwo polegające na maskowaniu braku duszy i inteligencji przez fizyczne piękno. Obu mężczyzn łączy nie tylko braterski duch przyjaźni, która w przeszłości pozwoliła Ewaldowi wydobyć Edisona z nędzy, lecz również poczucie, że świat jest zupełnie inny, niż nam się wydaje, że to, co widzimy, jest tylko zewnętrzną formą. O ile jednak młody lord, odkrywając wszechobecną sztuczność kobiet, traci wiarę w sens życia, o tyle genialny wynalazca właśnie w sztuczności pokłada nadzieję na odnowę etyczną świata.