fbpx
Mural Stop Telling Women to Smile Tatyany Fazlalizadeh w Chicago w 2019 r. fot. Richard Boyd/Getty
Karolina Sulej czerwiec 2024

Komplementy 2.0

Komplementy bywają równie problematyczne co zawstydzanie czy negatywne komentarze. To rewers tej samej monety. Skoro dostaliśmy lajka, możemy też go nie dostać. To chwilowa przyjemność

Artykuł z numeru

Jak żyć w ciałopozytywnym świecie

Czytaj także

Daryl McCormack i Emma Thompson w filmie Sophie Hyde "Powodzenia, Leo Grande". Film gra ze społecznymi stereotypami dotyczącymi ról płciowych – opowiada o emerytowanej nauczycielce, która chcąc wreszcie doświadczyć satysfakcji w seksie, korzysta z usług młodego pracownika seksualnego fot. Forum Film

Karolina Sulej

Miękkimi brzuszkami

Elżbieta Łapczyńska

Opowieść o wytatuowanym „ja”

Biblioteka publiczna w Gliwicach, początek maja 2024 r., trwa warsztat z tworzenia biografii ciała. Pracuję z grupą kobiet w różnym wieku, o zróżnicowanych kształtach i stylach ubierania się. Warsztat wyrósł z mojej książki Ciałaczki. Kobiety, które wcielają feminizm, a pomysł poddało mi pozornie oczywiste spostrzeżenie. Po kilkunastu rozmowach z moimi bohaterkami zauważyłam, że bardzo rzadko zdarza mi się myśleć o moim ciele jako ważnym elemencie mającym wpływ na moje życie.

A przecież to ciałem uczestniczę we wszystkich wydarzeniach, poprzez ciało jestem osobą.

Opracowałam więc warsztat, z którym jeżdżę po Polsce, a jego celem jest wspólna praca nad tym, jak może wyglądać nasza biografia pisana poprzez ciało. Jakie wydarzenia będą wtedy ważne? Jak ciało pamięta? Jak patrzy i mówi? Co jest dla niego ważne? W jaki sposób zmienia się nasze bycie w ciele czy ciałem, jeśli w ogóle czujemy się w nim obecni? W ciągu kilku godzin warsztatu rozmawiamy o menopauzie, miesiączce, dorastaniu, starzeniu się, lęku przed przemocą, dotyku, seksie, codziennym dbaniu o siebie. Na przenośnej tablicy wypisuję słowa, które wyłapuję od uczestniczek, a którymi opisują one swoją cielesność.

Powtarzają się: „poczucie winy”, „dyscyplina”, „pobłażać sobie”, „lenistwo”, „gruba”, „pulpet”, „odpuściłam”, „praca nad sobą”. Kiedy pytam, ile kobiet było na diecie, wszystkie podnoszą rękę. Każda z nich czuła się zagrożona na ulicy. Każda, patrząc w lustro albo aparat telefonu, potrafi od razu powiedzieć, co jest z nią „nie tak”. To nieprzyjemny dla ciała kulturowy krajobraz.

Rysuję na tablicy dwa kółka. W jednym ludzik jest w środku i rozgląda się dookoła. W drugim ludzik jest na zewnątrz i patrzy na koło raz z jednej, raz z drugiej strony.

– Czym różnią się rysunki? – pytam warsztatowiczki.

– Na tym pierwszym ludzik jest częścią tego kółka, a na tym drugim nie – odpowiadają przytomnie na moje z pozoru głupie pytanie. Z pozoru, bo te dwa rysunki moim zdaniem ilustrują problem, jaki – nie tylko jako kobiety – mamy z myśleniem o naszej cielesności w kulturze.

Żyjemy w rzeczywistości, która zachęca nas do nieustannego wybierania, oceniania, lajkowania, serduszkowania, szerowania, komentowania, szeregowania, tworzenia list, porównywania, rywalizowania, nadawania znaczenia i wartości.

Nieustannie gapimy się na jakieś kółka, opisujemy je, umieszczamy w kontekście innych kółek, grupujemy te kółka i gramy nimi niczym kuleczkami na flipperach. Te kółka to także to, jak wyglądamy, to wizerunki i kategorie piękna, brzydoty, zdrowia i choroby, widoczności i słyszalności. Przyglądamy się kółkom innych ludzi, a także naszemu własnemu kółku. I robimy to na podobnych zasadach. Oglądamy je i opisujemy z zewnątrz, jakby było odseparowanym od nas bytem. Oglądamy jego powierzchnię, toczymy w kierunku innych kółek, zderzamy z nimi niby bile. Nawet nie pomyślimy, co jest w środku, i nawet nam nie przyjdzie do głowy, że można opisywać życie w kulturze z innej perspektywy – jako ludzik, który jest częścią kółka.  

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się