Są na szczęście od tej reguły chlubne wyjątki. Jednym z nich jest niewątpliwie książka Jakuba Kornhausera opisującego rowerowe eskapady po Krakowie. Już pierwsze jej strony przynoszą dowody, że grubym nietaktem byłoby ustawiać ją w jednym rzędzie z innymi utworami, w których sport zajmuje miejsce centralne.
W Premiach… Kornhauser pysznie bawi się językiem, zręcznie modulując tempo swojej prozy i sprawnie łącząc gawędę z esejem. Barwne opisy kolarskich tras (prowadzących w zgoła nieturystyczne zakątki miasta), uzupełnione o wskazówki nawigacyjne i topograficzne, przeplatają się tu en passant z celnymi diagnozami o społeczno-kulturowym charakterze. Nie sposób przez to rozstrzygnąć, czy mamy w tym przypadku do czynienia ze zbiorem użytecznych kolarskich marszrutek, z bedekerem pisanym à rebours (jeśli bowiem Kornhauser cracovianistą jest, to wyłącznie nieortodoksyjnym) czy – przeciwnie – z czymś na kształt autobiografizującej prozy poetyckiej, dla której rowerowe przejażdżki są tylko dogodnym punktem wyjścia.
I choć język tej książki niekiedy jej autora ponosi, zwodząc go na stylistyczne manowce (potoczysty, wartki rytm zdań zamienia się wówczas w monotonny i jednostajny stukot), to nie da się jej odmówić urody, której książkom „o sporcie” najczęściej, niestety, nie zbywa.
Czytaj także
Gdzie nogi poniosą
–
Jakub Kornhauser
Premie górskie najwyższej kategorii
Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław 2020, s. 184