Październik 2023 r. był miesiącem intensywnej korespondencji kierowanej do nas przez ważnych przedstawicieli Kościoła rzymskokatolickiego. Co rusz papież i / lub członkowie prezydium synodu pisali do wiernych, a w jednym przypadku nawet do „wszystkich ludzi dobrej woli”. Cóż z tego, kiedy polscy katolicy w większości nie mieli (i chyba ciągle nie mają) o tym pojęcia.
Ostatni z tych listów – najbardziej uniwersalny i stosunkowo krótki – skierowali do wiernych uczestnicy zakończonej wtedy właśnie sesji plenarnej synodu biskupów, w której po raz pierwszy w historii (!) prawo głosu mieli również świeccy, zakonnice i tzw. szeregowi księża.
Tekst zawiera szereg istotnych – wypływających wprost z Ewangelii – postulatów pod adresem Kościoła, takich jak wezwanie do wzajemnej miłości, słuchania siebie nawzajem, otwarcia na świat i na drugiego człowieka, także tego, który czuje się wykluczony. Mocno w tym piśmie brzmią słowa o „wspólnym Domu”, w którym coraz silniej rozlega się „krzyk Ziemi i krzyk ubogich”, a także frazy piętnujące „morderczą przemoc”, wojny i „skandaliczne nierówności” i wyrażające solidarność z tymi, których „nędza i korupcja rzuciły na niebezpieczne ścieżki migracji”.
Oczywiście można powiedzieć, że to tylko deklaracje, za którymi nie zawsze idą czyny.
Uczestnicy synodu, pisząc swój list, zdawali sobie zapewne sprawę z różnicy, jaka dzieli Kościół naprawdę współczujący od takiego, jaki o miłości do człowieka jedynie gada. To pewnie z tego powodu zawarli w nim wyraźne rozróżnienie pomiędzy „nieco abstrakcyjnym” słownictwem (i, chciałoby się dodać, pobożnym frazesem) a kościelną praxis oraz wezwali całą wspólnotę wierzących – w tym także (a może zwłaszcza) Kościół instytucjonalny – do „nawrócenia duszpasterskiego i misyjnego”. Powołaniem Kościoła „jest bowiem głoszenie Ewangelii [nie tylko słowem, ale i czynem – J.P.] nie poprzez skupianie się na sobie”, lecz autentyczną służbę i miłość.
List synodu to w gruncie rzeczy zaproszenie wierzących do zaufania – nie tyle instytucji, ile samemu Jezusowi. I to właśnie ta upragniona ufność stanowi główny temat ogłoszonej w październiku przez papieża Franciszka adhortacji (czyli także pewnego rodzaju listu) C’est la confiance, poświęconego św. Teresie z Lisieux, a wydanego z okazji 150. rocznicy jej urodzin.
Ten papieski dokument można by nazwać niewielkim traktatem z teologii duchowości, podkreślającym znaczenie „małej drogi”, która polega na powierzeniu się Bogu, a nie zasługiwaniu na zbawienie.
To także ważny – wypowiedziany w imieniu urzędu nauczycielskiego Kościoła – głos w starym sporze dotyczącym relacji pomiędzy łaską i wolnością.
Trochę może szkoda, że adhortacja nie zawiera choćby wzmianki o bieżących problemach świata, z którymi muszą się dziś konfrontować chrześcijanie. Zamiast tego biskup Rzymu odwołuje się do świadectwa młodej karmelitanki, która – pełna nadziei – pisała o miłosierdziu, trwając w jedności z Ukrzyżowanym wobec „ciemnej otchłani rozpaczy” i „oblicza nicości”.