Transakcja obejmuje nie tylko tradycyjną prasę, lecz również regionalne portale internetowe, które docierają do ok. 16 mln odbiorców. To łakomy kąsek dla polityków rządzących partii, którzy pod płaszczykiem zmiany właściciela realizują plan tzw. repolonizacji mediów, tzn. uczynienia z niezależnych redakcji tub propagandowych rządzących partii.
Czytaj także
Zabijanie Boga
Znam osobiście niektórych dziennikarzy pracujących w regionalnych tytułach. To osoby o znakomitym warsztacie, ogromnym doświadczeniu i kręgosłupie moralnym, który pozwala im odróżniać, czym różni się dziennikarz od agitatora tworzącego propagandę na polityczne zamówienie. Wiemy, jaki los spotkał tzw. media publiczne, skala czystki w mediach regionalnych może jednak być znacznie większa. Gra toczy się bowiem o wynik najbliższych wyborów samorządowych, które mogą odmienić losy rządzącej koalicji.
Nawet jeśli do transakcji nie dojdzie, informacja o planach przejęcia przez Orlen (lub jakąkolwiek inną państwową spółkę) mediów powinna budzić nasz niepokój i obywatelski sprzeciw. Argumentów jest wiele. Za Andrzejem Skworzem, naczelnym „Press”, powtórzmy pierwszy, najważniejszy: „Prasy nie powinny wydawać samorząd, a co dopiero rządy, bo ta ma patrzeć im na ręce, a nie być prasopodobnym produktem medialnym”.
Oczywiście można powiedzieć, że odpowiedzią na niekorzystne zmiany powinien być jeszcze silniejszy rozwój mediów obywatelskich, takich jak OKO.press, utrzymywanych ze wpłat czytelniczek i czytelników, czy niezależne inicjatywy dziennikarzy zwalnianych z mediów publicznych, np. znakomity Raport o stanie świata, który z anteny III Programu PR przeniósł się do internetu dzięki zbiórce publicznej. Wiele materiałów dziennikarskich o przełomowym znaczeniu dla opinii publicznej, jak choćby te tworzone przez dziennikarzy śledczych czy reportażystów, powstaje miesiącami. Co więcej, w dobie hejtu, fake newsów i przekazów konstruowanych jedynie dla klików społeczeństwo obywatelskie nie przetrwa bez profesjonalnego dziennikarstwa. Dlatego musimy pamiętać, że media potrzebują bezpiecznego i stabilnego finansowania, jeśli chcą zachować swoją jakość, bezstronność i niezależność. Publiczne zbiórki czy prywatny mecenat nie mogą być jedynym źródłem finansowania rzetelnego dziennikarstwa.
W styczniowym numerze miesięcznika „Znak” publikujemy osobiste i poruszające oskarżenie, jakie Janusz Poniewierski, wieloletni redaktor miesięcznika, kieruje pod adresem polskich biskupów. Miniony rok przyniósł nową, wstrząsającą wiedzę na temat skali zaniedbań i krycia przez polskich hierarchów duchownych krzywdzących dzieci. Obawiamy się, że rozpoczynający się rok przyniesie kolejne bolesne informacje. Pamiętajmy, że to właśnie determinacja i wysiłek dziennikarek i dziennikarzy doprowadzają do ujawniania skali patologii w polskim Kościele. Być może gdyby nie ich postawa, polscy hierarchowie odpowiedzialni za krycie nadużyć nadal cieszyliby się całkowitym spokojem i prowadzili swoją podwójną grę.