fbpx
Krzysztof Marciniak lipiec-sierpień 2023

Kompletny brak wyobraźni

Mogę w wyobraźni pogłaskać Giewont, polizać go po szczycie i wziąć go na ręce jak niemowlę, ale nie zamajaczy mi w głowie nawet mglisty zarys jego grani. Mam afantazję.

Artykuł z numeru

Wyobraź sobie

Wyobraź sobie

Czytaj także

z Aleksandrą Rabinovitch rozmawia Ilona Klimek-Gabryś

Szczypta fantazji w codzienności

z Mariuszem Wilczyńskim rozmawia Monika Ochędowska

Magiczna skrzynia

Krzysztof Marciniak

Pięć ćwiczeń z kształcenia słuchu

fot. Adam Burakowski/Reporter

Krzysztof Marciniak

Instrukcja obsługi ciszy nocnej

Wyobraź sobie trójkąt… Zobacz go w głowie, tak naprawdę. Jeśli potrzebujesz w tym celu zamknąć oczy, przerwij na moment czytanie. Otwórz. Jaki to trójkąt? Jakiego jest koloru, faktury, na jakim tle go widzisz? Możesz zobaczyć kilka innych trójkątów? Czarny, czerwony, zielony, wielki jak stodoła i mniejszy niż mysz, wesoły, smutny, ubrany w kocie futro, unoszący się nad wodą.

A teraz spróbuj sobie pomyśleć, że twój umysł nie ma zupełnie zdolności wizualizowania czegokolwiek – widzisz normalnie z otwartymi oczami, ale gdy je zamykasz, jest tam tylko światło prześwitujące przez powieki, codziennie, od zawsze, na zawsze, nic więcej, pozłacana czerń. Twoje widzenie funkcjonuje wyłącznie w czasie teraźniejszym, tu i teraz, nie wybiega wprzód, nie przywołuje wspomnień, nie tęskni, nie kreuje odległego, abstrakcyjnego ani niemożliwego.

 

Afantastyczna tożsamość

To tylko afantazja. Jeśli nie widzisz „w głowie” żadnych trójkątów, może być ci trudno pojąć, że dla większości osób, które czytały poprzedni akapit, spełnienie zapisanych w nim poleceń było dziecinnie proste lub przynajmniej częściowo wykonalne. Dla ciebie nie? Może całe życie wydawało ci się, że „oczy wyobraźni” to metafora?

Afantazja to spektrum, może więc widzisz coś jakby cień trójkąta, lecz już odzianie go w seledynowe połyskliwe kocie futro nigdy nie przyszłoby ci do głowy?

Jeśli chcesz się upewnić, spytaj kogoś, czy potrafi dosłownie zobaczyć w wyobraźni twoją twarz, i wymieńcie się doświadczeniami – to was nie oddali, wprost przeciwnie. A może już wiesz, że się pod tym względem wyróżniasz, i podobnie jak ja starasz się świadomie budować swoją afantastyczną tożsamość?

Spotykamy się właśnie w chwili, gdy próbuję ją ubrać w słowa. Co nie jest proste, bo językiem kręcą fantaści (i hiperfantaści), którzy ponoć stanowią solidnych 95% populacji. Im może być trudno uwierzyć, że w ogóle istniejemy, my zaś całe życie traktujemy z przymrużeniem oka ich obrazowe porównania i wizje. Niesamowity był moment, gdy z najbliższą osobą uświadomiliśmy sobie wzajemnie, że jedno nieustannie myśli obrazami, podczas gdy drugie jest kompletnie pozbawione wyobraźni wzrokowej. Ponadto dyskusja o tym, jak różnie nie wyobrażamy sobie świata, nawet w ujęciu naukowym jest bardzo świeża. Badania nad afantazją ruszyły po 2015 r., zaś wysyp recenzowanych artykułów mamy dopiero w ostatnich dwóch–trzech latach. Tymczasem zarzewiem całego zamieszania był pacjent, który bynajmniej nie był afantastą od urodzenia, jak przytłaczająca większość z nas.

W 2005 r. do neurologa Adama Zemana z uniwersytetu w Exeter udał się mężczyzna opisywany w literaturze inicjałami MX, który poskarżył się lekarzowi, że po prostej operacji stracił zdolność wizualizowania w wyobraźni. Trzeba było więc człowieka, który doświadczył fantazji i afantazji, żebyśmy zaczęli poważnie zastanawiać się, jak bardzo różnie mamy poukładane w głowach. Ile czasu minie, zanim zdamy sobie w pełni sprawę z prawdziwej skali ludzkiej neuroróżnorodności?

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się