Czytamy depresyjne książki, oglądamy depresyjne filmy, gry wideo, (…) naszymi ulubionymi lekturami stały się biografie depresyjnych bohaterów masowej kultury. Żyjemy aktualizowanymi co jakiś czas statystykami samobójstw” – pisał w wydanym niedawno Pokoleniu wyżu depresyjnego Michał Tabaczyński. Jako jeden z licznych autorów uznaje on właśnie melancholię za powszechne uczucie towarzyszące doświadczeniu współczesności. Coraz trudniej nam się skoncentrować na kognitywnie wymagających czynnościach, po donkiszotowsku walczymy z prokrastynacją, brakiem motywacji, uciekającym gdzieś czasem. Początek XXI w. to niebywały rozwój technologii informacyjnych, ale i kolejnych kryzysów: ekonomicznego, ekologicznego i politycznego. Mimo bezprecedensowego dostatku i dostępu do narzędzi komunikacyjnych – jako globalne społeczeństwo, przed którym stoją globalne wyzwania – tkwimy w stuporze intelektualnym, tam gdzie potrzebne są radykalne rozwiązania, dokonujemy raczej małych korekt. Jak to się stało, skąd ten paraliż wyobraźni? Dlaczego coraz więcej osób dyskredytuje oświeceniowe zdobycze nauki i racjonalnego myślenia? W jaki sposób dokonała się amputacja myślenia krytycznego?
Na te pytania próbował odpowiedzieć Mark Fisher, którego głośny Realizm kapitalistyczny pisany w trakcie kryzysu gospodarczego w 2009 r. został wreszcie przetłumaczony na język polski. Pochodzący z Wielkiej Brytanii autor był krytykiem kultury, jednym z niewielu akademików, którzy potrafili przenikliwie pisać o jej popularnych fenomenach, ani na chwilę nie obniżając intelektualnych lotów. Jego wybitne eseje i recenzje, najczęściej o kinie i muzyce, były jednocześnie świeże, osobiste, przemycały czytelnikom koncepcje dyskutowane we współczesnej filozofii kultury. W kulturze, czasami pogardliwie nazywanej masową, Fisher widział odbicie dominujących stosunków społecznych i pole do refleksji nad kondycją życia w późnym kapitalizmie.
Wydany niedawno przez Instytut Wydawniczy „Książka i Prasa” zaledwie kilkudziesięciostronicowy esej stał się najpopularniejszym tekstem profesora z uniwersytetu w Warwick, odnosząc niespodziewany sukces i rezonując wśród całego pokolenia anglojęzycznych pisarzy i publicystów. Fisher pisze w nim o neoliberalnych reformach, filmowych dystopiach, stanie opieki psychiatrycznej, rozbuchanej biurokracji i przemyśle muzycznym. Błyskotliwie łączy wszystkie te elementy-symptomy jedną diagnozą: przestaliśmy tworzyć wizje przyszłości przytłoczeni panującym status quo.
Przyglądając się przemysłowi rozrywkowemu, kulturze internetu i sferze publicznej, Fisher próbował przeanalizować, co się stało z naszą utopijną wyobraźnią. Jeszcze pionierzy internetu, kultura rave’u i techno w latach 90., podchodziły do tworzenia tak, jakby nic się wcześniej nie wydarzyło, wprowadzając nowatorskie brzmienia i wizje z przyszłości. Lata dwutysięczne z kolei stały się synonimem retronostalgii, serii sequeli, readaptacji i maniakalnego przerabiania wszystkiego, co stare: od dizajnu po telewizję. Dlaczego w pewnym momencie zwróciliśmy się ku archeologii przeszłości i przestaliśmy marzyć o lepszym świecie, projektować utopie czy pisać manifesty?