Poeta, eseista i krytyk nie tylko przygląda się własnym doświadczeniom związanym z latami pracy w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, ale i podejmuje cenną próbę rekonstrukcji historii tej instytucji: poznajemy nazwiska i charakterystyki niezwyk-łych ludzi biblioteki oraz ich rolę w kluczowych wydarzeniach dziejów najnowszych. Biblioteka w opowieści Matywieckiego urasta do rangi fortecy, a jej pracownicy bohatersko podejmują ryzyko i odpierają ataki wrogich sił podczas każdej z historycznych i politycznych zawieruch. „Moja książka jest chwilowym, migawkowym wyniesieniem całej skomplikowanej i ciężkiej od wydarzeń bibliotecznej przeszłości na »światło« teraźniejszego czasu jednego człowieka, autora, który to pisze w 2015 roku, jedynie potrącając tę przeszłość osobistymi wspomnieniami”, czytamy w Starym gmachu. Matywieckiemu nie wystarczają jednak przeglądy kalendarium osobistego i powszechnego. Pyta: „Co to za miejsce, Biblioteka?”, by za chwilę sobie odpowiedzieć: „To jest miejsce utrwalenia i miejsce komunikacji. Ale także miejsce wzburzonego czasu. I miejsce uspokojenia”. Biblioteka zapisana jest tutaj dużą literą nie bez powodu. Już nie o tę konkretną bibliotekę chodzi, ale o Bibliotekę-świat, w której rodzi się literatura (nie bez przyczyny zbiór wierszy Matywieckiego nosi tytuł Zdarte okładki), nie tylko jej znajomość. Dzięki niej możliwe jest budowanie postawy humanistycznej, niezbędnej podstawy każdego przewrotu czy rozpisanego na lata ruchu oporu.
—
Piotr Matywiecki
Stary gmach
Biblioteka „Więzi”, Warszawa 2016, s. 240