fbpx
Agnieszka Rzonca wrzesień 2015

Lekcja Becketta

Sytuacja, z jaką mamy do czynienia w przypadku dialogów Antoniego Libery i o. Janusza Pydy, już z samego założenia jest iście beckettowska. Oto dwóch mężczyzn długo i w skupieniu pochyla się nad pewną książką.

Artykuł z numeru

Bliskość rzeczy

Bliskość rzeczy

Właściwie niepotrzebne jest im nic poza tekstem, czytanym z największą uwagą. Sceneria mogłaby być tak zredukowana jak ta opisana w didaskaliach do Impromtu „Ohio”: „Pośrodku sceny oświetlony stół. Reszta sceny w ciemności. (…) Dwa proste krzesła bez poręczy, jasne, sosnowe”.

Przyczynek do powstania książki Jesteście na Ziemi, na to rady nie ma! Dialogi o teatrze Samuela Becketta stanowiło seminarium poświęcone dramaturgii noblisty, które odbywało się w Krakowie w ramach dominikańskiej Szkoły Czytania. Nazwa cyklu spotkań okazała się jak najwłaściwsza – Libera i o. Pyda rzeczywiście starają się znaleźć tak blisko tekstu, jak to tylko możliwe. Na książkę składają się dialogi dotyczące 12 utworów dramatycznych Becketta. Już sam wybór liczby, której autor Końcówki przypisywał szczególne znaczenie, znamionuje atencję, z jaką rozmówcy odnoszą się do przedmiotu swojej analizy. Dyskusję nad każdą ze sztuk rozpoczyna o. Pyda, często także to on dokonuje omówienia poszczególnych utworów. Takie rozwiązanie świetnie zdaje egzamin, pokazuje bowiem dramaty noblisty z perspektywy czytelnika, który – co podkreśla Libera – „patrzy świeżym okiem”. Libera natomiast, wieloletni tłumacz dzieł Becketta, reżyser jego sztuk, uważnie wsłuchuje się w głos swojego rozmówcy. Nawet gdy nie zgadzają się ze sobą co do sposobu odczytania poszczególnych dramatów, odbywa się to w atmosferze zrozumienia. Na pierwszy plan wysuwa się przede wszystkim fascynacja dziełem Becketta, która łączy obydwu rozmówców, niezależnie od ich opcji światopoglądowej.

Pyda widzi w dramaturgu „śmiertelnie poważnego, ascetycznego herezjarchę pierwszych wieków”. I choć dla Becketta agnostycyzm był jedynym możliwym wyborem, Pyda dostrzega

w jego utworach pewną tęsknotę za status quo ante. Jest to zbieżne m.in. z tym, co o twórczości noblisty pisał niemal pół wieku wcześniej Peter Brook: „Beckett mówi »nie« – ale bez satysfakcji; wykuwa swe bezlitosne »nie« z tęsknoty za »tak«; jego rozpacz jest negatywem, z którego można odczytać zarys pozytywu”. Wiele o tym pozytywie ma do powiedzenia Pyda, odnosząc wizję świata, jaką wyczytać można z utworów Becketta, do perspektywy chrześcijańskiej, czyni to przy tym z dużym wyczuciem. Zmiana, jaka zaszła w świecie – przez Liberę i Pydę określana jako mutacja metafizyczna – została przez Becketta oddana w wyjątkowej artystycznej wizji; jak trafnie ujął to Libera: „on stworzył cały ten misterny fresk – lecz powód, z jakiego to zrobił, tkwi poza nim – w świecie, w jakim się znalazł”.

Istotnie, Beckett jest „gigantem literatury i teatru”, o czym piszą we wstępie autorzy Dialogów… Miejmy nadzieję, że jednak nie „ostatnim”. Ton jeremiady, w jaki wpadają czasem rozmówcy, wypowiadając się o współczesnej sztuce w sposób znamionujący jej nieuchronny koniec, budzi pewien sprzeciw. „Obecnie awangardowa jest poetyka bełkotu, kompilacji i pospolitości” – pisze Libera. Czy nie jest to zbyt daleko idące uproszczenie? Niech za odpowiedź posłuży kwestia, jaką w Czekając na Godota wygłasza Pozzo: „Nie narzekajmy więc na nasze czasy, nie ma w nich więcej nieszczęścia niż dawniej. (Cisza.) Ale i nie chwalmy ich sobie. (Cisza.) Po prostu nie mówmy o nich”. Cytat ten odnosi też do wyjątkowego humoru, którym przesycone są utwory pisarza – szkoda, że w książce Libery i Pydy znajduje się tak mało uwag na jego temat.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się