fbpx
fot. Yuri Kadobnov / AFP / East News
Małgorzata Nocuń październik 2021

Mater Dolorosa Poradziecji

Gdyby tworzono definicję pojęcia „matka cierpiąca z kraju poradzieckiego”, brzmiałaby: kobieta, której syna zabito podczas wojny albo operacji specjalnej. Zginął, ponieważ był niewygodny dla władz. Pogrążona w żałobie matka szuka prawdy o śmierci swojego dziecka, często i jego ciała. Chce tę śmierć pomścić, a czasem tylko urządzić pogrzeb i pomodlić się na grobie.

Artykuł z numeru

Z czego się śmiejemy

Na korytarzu mińskiego szpitala przytulały się dwie szlochające kobiety. Lekarze udzielali pomocy ich pobitym podczas demonstracji synom. Kobiety były zjednane w  cierpieniu. Ale ich synowie, gdyby tylko mogli, skoczyliby sobie do gardeł. Jeden był opozycjonistą, drugi funkcjonariuszem milicji.

Na kobiety spoglądała Swietłana Aleksijewicz, pisarka, laureatka literackiej Nagrody Nobla. Pomyślała, że ból matki, spowodowany cierpieniem albo śmiercią dziecka, jest zawsze taki sam. Tylko cierpiąca matka może zrozumieć drugą cierpiącą matkę. Nikt inny nie ma dostępu do tych uczuć. Obojętne, w jakich okolicznościach ginęły dzieci kobiet żyjących w ZSRR i w krajach poradzieckich: podczas stalinowskich czystek, w GUŁagu, w trakcie wojen, w wyniku operacji prowadzonych przez siły specjalne czy, przeciwnie, jako przedstawiciel służb, ponosząc śmierć z rąk bojowników – matki cierpiały tak samo.

Komunizm miał zaprowadzić równość wśród obywateli. I rzeczywiście, zrównał ze sobą kobiety. Pod więziennymi murami wyczekiwały: pisarki, aktorki, lekarki, naukowczynie, urzędniczki, robotnice i sprzątaczki.

Analfabetki i kobiety starannie wykształcone. Dawne arystokratki i przedstawicielki nizin społecznych. Ich krewnych aresztowano albo nawet już stracono, nie patrząc na pochodzenie. W Związku Radzieckim każdy mógł zostać wrogiem ludu.

Życie Anny Achmatowej, jednej z największych rosyjskich poetek, obfitowało w traumy. W 1921 r. rozstrzelano jej pierwszego męża i ojca jej jedynego syna – Nikołaja Gumilowa. Za powód posłużył udział w rzekomym „spisku białogwardzistów”. W latach 1933–1938 radziecka władza trzykrotnie aresztowała jej syna Lwa Gumilowa. W 1938 r. Lew trafił do łagru, wyszedł w 1941 r. po napaści hitlerowskich Niemiec na ZSRR i od razu zaciągnął się do Armii Czerwonej. Powodem prześladowań syna Achmatowej było pochodzenie. „Jesteś synem swojego ojca” – miał mu powiedzieć śledczy. Od 1921 r. Nikołaj Punin, trzeci mąż poetki, był wielokrotnie aresztowany, zmarł w  łagrze. Achmatowa  – niegdyś muza leningradzkich salonów artystycznych – gasła. Z synem miała złożone relacje, ale walcząc o niego, nie wahała się nawet napisać listu do Stalina. W listopadzie 1935 r. skreśliła następujące słowa: „Wielce Szanowny Josifie Wissarionowiczu, znając Waszą troskę o sprawy kultury w naszym społeczeństwie, a zwłaszcza o autorów, ośmielam się skierować do Was to pismo. 23 października w Leningradzie aresztowany został przez NKWD profesor historii sztuki Nikołaj Nikołajewicz Punin oraz mój syn Lew. Josifie Wissarionowiczu, nie wiem, jakie oskarżenia na nich ciążą, jednak daję Wam moje słowo honoru, że nie są ani faszystami, ani szpiegami, ani członkami kontrrewolucyjnych organizacji (…)”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się