fbpx
Kobieta w domy trzymająca na rękach małego psa.
Ilustracja: Maria Regucka
Marta Alicja Trzeciak wrzesień 2024

Mój syn, Puszek

W Polsce jest obecnie więcej domostw z psami niż z dziećmi. Jak nastąpiła ta cywilizacyjna zmiana i czy zawsze odbywa się z korzyścią dla zwierząt?

Artykuł z numeru

Czy zwierzęta domowe są z nami szczęśliwe?

Czytaj także

Karolina Broda. Ilustracja: Agata Nowicka

Karolina Broda

Jak mądrze ułożyć relacje ze zwierzętami?

Małgorzata Lebda z psem Dunajem fot. Rafał Siderski

z Małgorzatą Lebdą rozmawia Marcin Wilk

Towarzysząc stadu

Dwa lata temu ConsumerAffairs, podmiot zajmujący się m.in. analizą rynku oraz przeprowadzaniem ankiet, wykonał badanie, w którym wzięli udział milenialsi oraz przedstawiciele pokolenia Z, liczący łącznie tysiąc osób. Wszyscy ankietowani byli opiekunami zwierząt domowych (najczęściej psów oraz kotów). Z ich odpowiedzi wynikało, że większość (81%) badanych kocha swojego zwierzaka bardziej niż przynajmniej jednego członka najbliższej rodziny. 3 na 10 osób darzyło silniejszym uczuciem czworonoga niż swojego partnera. Połowa badanych przyznała, że odczuwa większą miłość do pupila niż do własnej matki.

Ankietowanych poproszono nie tylko o ocenę siły własnego uczucia, ale również o wskazanie, ile byliby w stanie poświęcić dla swojego zwierzęcia. Chodziło głównie o koszty ewentualnego leczenia.

Prawie połowa badanych deklarowała, że podjęłaby dodatkową pracę, gdyby cena opieki medycznej pupila przekroczyła aktualne możliwości finansowe.

1 na 4 ankietowanych sprzedałby swój samochód, aby zdobyć pieniądze na ratowanie zdrowia czworonoga, a ponad 40% poświęciłoby w tym celu telewizor lub laptopa.

Czy tak duże zaangażowanie (emocjonalne i finansowe) wynika z tego, że zwierzęta domowe są dla współczesnych dorosłych kim innym, niż były dla poprzednich pokoleń? Zdaje się, że tak. Obecnie ludzie nie tylko darzą swoje czworonogi ogromnym uczuciem, ale też nadają im inną „rangę” w rodzinie. Na przykład ze wspomnianych badań ConsumerAffairs wynika, że 58% milenialsów i 70% „zetek” wolałoby mieć zwierzę zamiast dziecka. Tu jednak trzeba zwrócić uwagę na kilka kwestii.

Po pierwsze, ankietowani byli pytani o stan obecny. Nie można wykluczyć, że część z nich przychylnie podchodzi do posiadania potomstwa, jednak nie chce się o nie starać w aktualnym momencie swojego życia. Są to często osoby, których sytuacja zawodowa, finansowa i mieszkaniowa nie została jeszcze ustabilizowana. Obecnie dorośli później też niż kiedyś wchodzą w sformalizowane związki i zakładają rodziny.

Dla części tych ankietowanych zwierzę może być więc ostatecznym wyborem, dla innych natomiast – tylko pewnym etapem.

Oba style życia mają nawet swoje nazwy. Mówi się więc o parach DINK, czyli Double Income No Kids (podwójny dochód, brak dzieci) lub o rodzinach DINKY od: Double Income No Kids Yet (podwójny dochód, na razie bez dzieci).

Po drugie, badanie robiono w USA. W krajach zachodnich występuje wiele podobnych trendów społecznych, przy czym nie zawsze są one identyczne co do szczegółów. Dane CBOS z 2023 r. wskazują, że 8% dorosłych Polaków (badano tu osoby w wieku 18–40 lat) nie chciałoby mieć żadnego dziecka (ankietowanych pytano o to, niezależnie od ich wieku, a także niezależnie od tego, czy posiadają jakieś dzieci). Jednak w młodszej grupie wiekowej (18–24 lata) odsetek ten jest znacznie większy i wynosi 21%. To wysoka wartość, ale wciąż bez porównania mniejsza od wykazanych w amerykańskim badaniu 70% (dodajmy też dla porządku, że to wynik wśród opiekunów zwierząt, który może się nieco różnić od wyników dla całej amerykańskiej populacji).

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się