fbpx
fot. Real Academia de Bellas Artes de San Fernando
z Małgorzatą Hołdą rozmawia Mateusz Burzyk wrzesień 2018

Mózg – fabryka snów

Po co nam marzenia senne? Jak je badamy? O czym śnią niewidomi? Czy można kontrolować swoje sny?

Artykuł z numeru

Wierzyć w naukę, (nie) wątpić w Boga

Wierzyć w naukę, (nie) wątpić w Boga

Nie ma chyba nikogo, kto nie zetknął się z sennikiem, wielu słyszało też o interpretacjach Sigmunda Freuda, ale mniej znane jest naukowe podejście do snów. W jaki sposób bada się je dziś na uczelniach i w laboratoriach?

Metod jest wiele. Te najprostsze to ankiety i kwestionariusze, w których badani udzielają odpowiedzi na zadane pytania, np., co śniło im się wczoraj, o czym śnią zazwyczaj, jak często pamiętają swoje sny, czy są one przyjemne czy nie.

Zbierze się w ten sposób dane ilościowe.

Tak, to metody, które pozwalają dość szybko przebadać dużą próbę z populacji. Metodą bardziej wymagającą są dzienniki marzeń sennych. O ile kwestionariusz jest jednorazowy, o tyle dziennik prowadzi się najczęściej przez dwa tygodnie lub dłużej. Wymaga on dużej mobilizacji badanych i ich systematyczności. Polega na codziennym porannym spisywaniu snów: albo całej zapamiętanej treści marzeń sennych, albo tylko informacji, czy miało się sen czy nie; czasem też w dziennikach zaznacza się na skali np. to, czy sen był przyjemny czy nie, czy był kolorowy lub czarno-biały, realistyczny bądź dziwaczny itd. Uzyskuje się dzięki temu dane z pewnego okresu.

Dowiadujemy się w ten sposób sporo o treści marzeń sennych.

O treść snów można też zapytać podczas badań laboratoryjnych, gdy wybudza się ich uczestników i pyta, o czym śnili, zapisując wszystko, co badany zapamiętał.

Czy w laboratoriach badani są podpięci do jakiejś aparatury?

Zależy, czego chcemy się dowiedzieć. Badani mogą robić w laboratorium różne rzeczy, np. wypełniać kwestionariusze,  udzielać wywiadu albo brać udział w jakichś procedurach eksperymentalnych. Ale jeśli przychodzą do laboratorium spać, to zawsze są podłączeni do aparatury – polisomnografu. Stanowi on właściwie rozbudowaną wersję elektroencefalografu, rejestrujemy więc fale mózgowe (tzw. badanie EEG). Dodatkowo konieczne jest również zbadanie napięcia mięśniowego i ruchu gałek ocznych, by ocenić stadia snu. W przypadku badań treści marzeń sennych zastosowanie tej aparatury służy przede wszystkim temu, by precyzyjnie wyznaczyć moment pobudki.

Od 1953 r., kiedy to Nathaniel Kleitman i jego doktorant Eugene Aserinsky odkryli sen REM, wiemy, że najlepiej wybudzać badanych właśnie w tym stadium snu. Pojawia się wówczas najwięcej marzeń sennych i najlepiej się je pamięta.

A czy do badania snów wykorzystuje się też rezonans magnetyczny?

Miał Pan kiedyś rezonans?

Miałem.

Przyzna Pan, że dość niewygodnie się w nim śpi?

Ale dzięki niemu można dużo zobaczyć.

Owszem, do tej pory we wszelkich badaniach nad marzeniami sennymi bazowało się na relacji osób śniących, rezonans daje pewną nadzieję, by „zajrzeć bezpośrednio do głowy badanego”. Na razie jednak są to próby mało zaawansowane. Polegały na tym, że w stanie czuwania, znajdując się w rezonansie, badany oglądał pewne obrazki, a potem na podstawie zarejestrowanej czynności jego mózgu opracowano trójwymiarową mapę mózgu i algorytm, który precyzyjnie łączył poszczególne aktywizujące się woksele (przestrzenne odpowiedniki pikseli), czyli bardzo małe obszary kory mózgowej, z określonymi elementami obrazu.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się