Fabuła Touch me not właściwie „rodzi się” na naszych oczach. Jak na amalgamat fikcji i dokumentu przystało, trudno stwierdzić, co z tego, co widzimy na ekranie, dzieje się w zgodzie z wcześniej ustalonym scenariuszem, a co jest improwizowane. Zawodowi aktorzy wchodzą w interakcję z naturszczykami, a niezależnie od narodowości wszyscy spotykają się na neutralnym językowo gruncie angielskiego. Tak samo neutralna jest klinicznie czysta, minimalistyczna przestrzeń, w której rozgrywają się kolejne sceny filmu. Każdy spowiada się przed kamerą z najbardziej intymnych pragnień i bolączek. I to dosłownie „przed kamerą”, gdyż postacie nie boją się łamać tzw. czwartej ściany i zwracają się bezpośrednio do kinowej widowni. Udział w metafilmowym eksperymencie rumuńskiej reżyserki staje się dla bohaterów szansą na przełamanie własnych ograniczeń i próbą przedefiniowania skomplikowanej relacji na linii ciało–dotyk.
Adina Pintilie przygląda się dotykowi wielowymiarowo – jako źródłu lęku, uzdrowienia, intymności i medium samopoznania.
Reżyserkę interesuje zarówno fizyczny dotyk, jak i ten rozumiany bardziej metaforycznie, emocjonalnie. Touch me not przypomina nam, że dotyk nie dla wszystkich oznacza to samo. Każdy z nas inaczej go odbiera, inaczej interpretuje. Podczas jednej ze scen terapii pacjent porównuje palce u dłoni do sondy – jej końcówki mogą być dla jednych ostre jak igły, dla drugich zaś miękkie niczym płatki róż.
Aktorka Laura Benson (znana np. z Niebezpiecznych związków Stephena Frearsa) w Touch me not odgrywająca bohaterkę o tym samym imieniu pragnie namiętności, fantazjuje o fizycznej bliskości, a równocześnie staje się ona dla protagonistki powodem ogromnego dyskomfortu. Dlatego też Laura potrafi zapłacić, żeby móc obserwować masturbującego się mężczyznę. I choć odczuwa wtedy pokłady rosnącego pożądania, nie rusza się z miejsca nawet o centymetr. Dojrzała kobieta decyduje się więc wyruszyć w podróż, której celem jest odkrycie drzemiących w niej emocjonalnych blokad. Czy dotyk drugiego człowieka będzie w stanie pomóc jej przekroczyć granice strachu i niepewności, które sam wywołuje?
Najbardziej intrygującą postacią w debiucie Pintilie jest z pewnością cierpiący na dystrofię mięśniową i poruszający się na specjalnym wózku Christian (w tej roli po raz pierwszy na ekranie Christian Bayerlein). Naznaczone niepełnosprawnością i zniekształceniami ciało mężczyzny jest nam przedstawiane dokładnie, z bliska, bez formalnych uników. I to nie dla zwiększenia poziomu „ekshibicjonistycznej sensacji”, tylko dlatego, że sam Christian nie wstydzi się ani swojego ciała, ani swoich pragnień, mało tego – ze wszystkich bohaterów to właśnie on prowadzi najbardziej udane życie seksualne i zdaje się wykazywać największą samoakceptacją.