Autorka Brudnego różu opowiada o życiu najpierw w ciele chłopca, nastolatka i młodego mężczyzny, które nie zgadzało się z jej identyfikacją płciową, a potem o tym wymarzonym, już po operacji korekty płci. Wyznacza inną perspektywę niż ta, do której przyzwyczaiły nas media – zwłaszcza kolorowe i brukowe. Świadectwo Kosińskiej (oprócz niewątpliwego ładunku cierpienia) jest historią skandalu miłości: tej ludzkiej i tej boskiej (autorka to katoliczka, aktywistka grupy LGBTQ).
Kosińska nie stara się być glamour, rzetelnie mierzy się z własnymi i cudzymi emocjami. Brudny róż można czytać nie tylko jak dokument osobisty, ale i książkę po trosze historyczną. Dorastanie Kosińskiej przypadło bowiem na czasy „przed internetem”. Dotkliwie odczuwające własną inność dziecko nie wiedziało, gdzie szukać pomocy. Społeczność rodzinnej Czeladzi, przemoc w szkole, dyskryminacja, homofobia, poczucie zamknięcia, brak źródeł informacji innych niż listy do redakcji „Tiny” czy program reality show. Tym mocniej wybrzmiewają sceny spotkań z niby mało światową rodziną, która jednak kocha i przyjmuje bohaterkę Brudnego różu taką, jaka jest. Takiej postawy (oraz wiedzy, ogłady i wrażliwości) wyraźnie brakowało personelowi szpitali, do których Kosińska trafiała – ich edukacyjne braki połączone ze strachem i wstrętem dokładały tylko cierpienia uczącej się życia w swoim ciele kobiecie.
Wszyscy musimy się jeszcze sporo nauczyć. Brudny róż pokazuje jednak, że książkowa wiedza na niewiele się zda, jeśli zabraknie tej mądrości, jaką daje miłość.
_
Kinga Kosińska
Brudny róż. Zapiski z życia, którego nie ma
Wydawnictwo Nisza, Warszawa 2015, s. 134