fbpx
fot. Martin Gerten/DPA/PAP
z Andą Rottenberg rozmawia Łukasz Białkowski wrzesień 2016

Należy sobie zaufać

Kiedy zaczynałam pod koniec studiów pisać o sztuce, to oczywiście zastanawiałam się, skąd mam wziąć te „kryteria”, o których cały czas rozmawiamy. W pewnym momencie stwierdziłam, że po prostu muszę sobie zaufać, uwierzyć we własną intuicję.

Artykuł z numeru

Zrozumieć piękno

Zrozumieć piękno

Łukasz Białkowski: Wypada chyba zacząć od tego, że w potocznym przekonaniu sztuka współczesna z kategorią piękna…

Anda Rottenberg: … się rozmija.

 

Zresztą nie jest to tylko potoczna opinia, ale piszą o tym również osoby ściśle związane z obszarem sztuki współczesnej. Choćby konserwatywny Donald Kuspit, który kilkanaście lat temu w książce Koniec sztuki stwierdzał, że sztuka umarła, bo odsuwa się od wartości estetycznych i rzemiosła. Natomiast niewyspecjalizowanemu widzowi sztuka współczesna kojarzy się na ogół z czymś dziwacznym. Na pewno nie z pięknem. Czy sztuka współczesną faktycznie odcina się od piękna i w ogóle się nim nie interesuje?

To zuluski naszyjnik [Anda Rottenberg pokazuje wykonany z jaskrawych koralików naszyjnik], który jest wyrabiany według tych samych zasad od kilkuset lat. Zulus ma takie poczucie estetyki. Gdyby nieco ponad 100 lat temu zapytano w Europie, czy ten naszyjnik jest piękny, to wszystkie damy parsknęłyby śmiechem, dzisiaj raczej się podoba. Gdy pojawiła się sztuka abstrakcyjna, która w bardzo dużym stopniu wyewoluowała z różnych afrykańskich wzorców, to stwierdzano, że to nie jest sztuka i nie można do tego przykładać kategorii estetycznych. W Polsce do dzisiaj abstrakcjonizm nie jest przyswojony społecznie. Ja uważam jednak, że do sztuki abstrakcyjnej możemy zastosować kategorię piękna i klasyczne kategorie estetyczne, bo w gruncie rzeczy każda sztuka jest abstrakcyjna, jeśli ją wyjąć z anegdoty.

 

Potraktować jako zbiór barw, kompozycji, faktur…

Jeśli zapomnieć, że u Vermeera jest jakaś dama i perła, wtedy mamy piękny abstrakcyjny obraz.

Kategoria piękna w sztuce współczesnej też oczywiście funkcjonuje, tylko jest mało widoczna, bo została zastąpiona przez kategorię rozumienia, i te dwie rzeczy się mylą.

Ludzie zwykle uważają, że piękne jest to, co zrozumiałe.

 

Niewyspecjalizowany widz lubi to, co już kiedyś widział i co zna?

Tak, każdy widzi to, co wie. A ponieważ wiedza na temat sztuki w Polsce jest znikoma, to większość ma w mózgu wzorzec w postaci Bitwy pod Grunwaldem, która jest dla przeciętnego Polaka dziełem pięknym. U nas w ogóle nie funkcjonuje kategoria estetyczna wyjęta z anegdoty czy mitologii. Kiedyś hydraulik, który przyszedł do mnie coś naprawić, zapytał, co jest na obrazie, który miałam na ścianie. Było to duże płótno Dwurnika przedstawiające fale, od góry do dołu malowane szerokimi impastami, i wyglądało jak fototapeta. Kiedy powiedziałam, że to morze, hydraulik stwierdził, że morze nie wygląda w ten sposób, bo powinno być niebo, woda i statek. Po prostu zobaczył coś niezgadzającego się z jego wyobrażeniami na ten konkretny temat. Zrozumiały byłby dla niego np. mały obrazek z kreską oddzielającą linię horyzontu od wody i jeszcze z jakimś stateczkiem, żeby było wiadomo, że jednak chodzi o wodę. Podobnie zareagował wspomniany wyżej Zulus na widok zdjęcia zebry w czasach, kiedy aktywny był Malinowski czy Lévi-Strauss. Powiedział, że nie wie, co to jest. Poinformowany, o jakie zwierzę chodzi, wziął patyk i na piasku narysował znak zebry, który jest przyswojony w jego kulturze. Jak to się ma do estetyki? Piękno jest kategorią migrującą.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się