Efektem wieloletnich badań Kochanowskiego jest opowieść mająca wszelkie cechy naukowości, a jednocześnie wartka i porywająca jak literatura faktu. Autor, sprawnie wprowadzając nas w arkana podhalańskiego Sonderwegu, co rusz częstuje anegdotą, przedstawia barwne sylwetki, delikatnie podkpiwa z absurdów opisywanej epoki.
W głębszej warstwie jest to opowieść o ambiwalencji wolności. Z jednej strony Zakopane – tak jak najbliższe jego okolice – okazuje się przestrzenią, która nie dała się stotalitaryzować. Wysiłki komunistycznej partii czy bezpieki spełzły na niczym w obliczu skomplikowanej plątaniny powiązań rodzinnych i towarzyskich, wspartych tradycyjną obyczajowością oraz gotowością do wzbogacenia się. To czyniło ze stolicy Tatr miejsce, do którego władza smutnych towarzyszy z Warszawy zdawała się nie sięgać. Z drugiej strony owa wolność osuwała się momentami w anarchię. Najlepszym przykładem jest budownictwo mieszkaniowe, nad którym nikt nie potrafił zapanować. I na dobrą sprawę – nie zmieniło się to do dzisiaj.
Jerzy Kochanowski
„Wolne miasto” Zakopane 1956–1970
Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2019, s. 336