Uczył się Pan chińskiego, inspirują Pana opowieści z Dalekiego Wschodu i Ameryki Łacińskiej. Najchętniej bada Pan to, co dalekie i nieznane. Wobec wręcz onieśmielającej erudycji Pańskich esejów podkreślanie „ignorancji” zakrawa na kokieterię…
Moim punktem wyjścia jest ignorancja, ale potem jednak czegoś się uczę… Nie zacieram podziału pomiędzy fikcją a literaturą faktu, Wszystko, o czym piszę, można „sprawdzić”. To znaczy, że treści czerpię z innych źródeł, niczego nie wymyślam: chyba trochę brakuje mi wyobraźni. Czy to, o czym piszę, jest prawdziwe albo choćby prawdopodobne, to już inna kwestia, ale nie fantazjuję, nie zacieram podziału pomiędzy fikcją a literaturą faktu.
Jaka jest wartość faktu w literaturze? W jednym z esejów opowiada Pan o swoim spotkaniu z wybitnym chińskim poetą. Gu Cheng nosił czapkę zrobioną z nogawki starych jeansów. W 1993 r. zabił siekierą żonę – również poetkę – a potem się powiesił. Ta nieprawdopodobnie tragiczna historia porusza nas: tym bardziej albo właśnie dlatego, że jest prawdziwa.
Ta historia jest absolutnie prawdziwa i na pewno odebralibyśmy ją inaczej, gdyby była epizodem w powieści. Fikcję czytamy w inny sposób niż literaturę faktu, inny jest kontekst lektury. Nie chcę zamazywać granic pomiędzy faktem a fikcją. Nie lubię np. fałszywej erudycji. Mistrzowskim jej przykładem jest „chińska encyklopedia” Borgesa: Michel Foucault uwierzył, że to autentyk. Nie brakuje dziś naśladowców, którzy uprawiają podobne intelektualne szarady.
W swoich esejach dowodzi Pan, że spraw niesamowitych i cudownych nie trzeba wymyślać, wystarczy je znaleźć. Opowiada Pan o lewitującym św. Józefie z Cupertino i zagłodzonej św. Katarzynie ze Sieny. Zagląda Pan też do senników i przywołuje przepisy na magiczne eliksiry. Co pociąga Pana w przesądach i mitach, w rozmaitych przejawach bałwochwalstwa?
Jeśli chodzi o to, czy św. Józef z Cupertino lewitował czy nie, chyba nie mam zdania. Podobne legendy traktuję jako przejawy ludzkiej wyobraźni, fascynują mnie wszystkie religie świata. W 2020 r. ukazała się Angels & Saints [New Directions, 2020], moja książka o aniołach i świętych. Zachwyciły mnie anioły; katolicyzm jest chyba jedyną wielką religią na świecie, która troszczy się o materialne szczegóły z życia istot nadprzyrodzonych. Od czasów św. Tomasza z Akwinu, a nawet wcześniej teologowie zastanawiali się, czy anioły jedzą, jak mówią, czy mają wspomnienia, czy bywają smutne. W Sumie teologicznej setki stron wypełniają dociekania dotyczące szczegółów egzystencji aniołów. Św. Tomasz podnosi każde z tych pytań i przedstawia argumenty za i przeciw. Dopiero po tych dialektycznych rozważaniach wykłada swoje wnioski. To fantastyczne. Hindusi nie zastanawiają się, jak to się stało, że Kriszna jest niebieski, ani dlaczego Wisznu ma cztery ręce.