„Winny” – orzekła ława przysięgłych w 2000 r. podczas Sądu nad XX wiekiem, odpowiadając na pytanie, czy kończące się stulecie słusznie jest oskarżane o „lekkomyślne zawierzenie rozumowi”.
Pamiętam, że jako przewodniczący tej rady (zaproszony przez organizatora dyskusji, redakcję „Tygodnika Powszechnego”) przekonywałem pozostałych jej członków, iż nauka nie jest jednak skierowana przeciwko ludzkości. Pouczające doświadczenie.
Teraz obserwujemy odwrót od rozumu, stąd sukcesy populistów, podważanie skuteczności szczepionek czy narastająca niechęć do „obcych”.
A mamy jakiś inny, pozarozumowy sposób poznawania świata, by ten odwrót od rozumu mógł być skuteczny? No właśnie… Będę bronił rozumu do ostatniej kropli krwi, ale zwracam uwagę, że czasy są niepewne, przez co ludzie czują się zagrożeni. Tym bardziej że ustawicznie ich się straszy: niezdrową żywnością, zanieczyszczeniem środowiska, chorobami nowotworowymi… Przecież o wzrastającej wykrywalności nowotworów mówi się wprost, że są skutkiem rozwoju cywilizacyjnego. A gdzie fakty? One mówią co innego: wydłużyła się średnia życia człowieka (z 49 lat w 1900 r. do ok. 80 lat obecnie), pojawiła się skuteczna diagnostyka.
Zapadamy więc na nowotwory – dawniej nie dożylibyśmy momentu, gdy się u nas rozwiną albo nie zdołano by ich rozpoznać.
Naturalnie. Ale ludzie atakowani sprzecznymi informacjami albo niedoinformowani zwracają się w irracjonalną stronę przedziwnych mniemań, w tym teorii spiskowych. Niemniej nie ma tu reguły. Jeden z moich uczniów (uważam go zresztą za pierwszorzędnego uczonego) to przekonany zwolennik teorii spisku smoleńskiego i nie jest jedyną osobą z tytułami naukowymi, która nie wierzy, że katastrofa w Smoleńsku była nieszczęśliwym wypadkiem. W jego mniemaniu dowodem na to, że prezydent Lech Kaczyński zginął w zamachu, jest otrucie przez Rosjan polonem Aleksandra Litwinienki, byłego agenta KGB, w Londynie, w 2006 r. Bo Rosja, zdaniem wyznawców tej teorii, nie wybacza…
Dlaczego metoda naukowa nie pomaga im takich mniemań porzucić?
Bo posługują się nią wybiórczo i nie stosują jej do teorii zamachu smoleńskiego. A dlaczego wykształceni ludzie, którzy dawno opanowali umiejętność czytania ze zrozumieniem, mają dostęp do wolnych mediów i szybkiego Internetu, co daje im możliwość sprawnego weryfikowania informacji, przestają szczepić swoje dzieci, bo uważają, że szczepionki są niepotrzebne albo nawet szkodliwe? Stworzenie możliwości o niczym nie przesądza, bo, po prostu, można z nich nie skorzystać i pozostać ignorantem. Mój znajomy, gdy pytam go o jakąś książkę, mówi: „Nie czytałem, ale byłem blisko tekstu”… To jest właśnie to!
Swojego ucznia zapytałem, jak to możliwe, że w zamach smoleński wierzą tylko osoby o poglądach prawicowych? Odpowiedzi nie otrzymałem i nie mogło jej być, bo w tej historii – jak w każdej teorii spiskowej – nie chodzi o badanie faktów, ale o komfort przynależności do wspólnoty, która wierzy w to samo. A przez to zwalnia od myślenia i ryzyka samodzielnego decydowania.