Trudno o trafniejszą diagnozę. Zgodnie z wizją kanadyjskiego mistrza, staliśmy się dziś ujarzmiającymi się wzajemnie marionetkami, którym trudno żyć „poza zasadą technologicznej przyjemności”.
Czytaj także
Narodziny Wenus
W prowadzonej przez siebie telewizji kablowej – o znamiennej nazwie CIVIC TV – Max Renn (James Wood) stawia na nagrania oscylujące wokół miękkiej pornografii i przemocy. Pytany o zasadność i etykę swoich filmowych selekcji bohater stwierdza, że odpowiada po prostu na potrzeby złaknionych mocnych wrażeń widzów. Sam Max poszukuje coraz bardziej szokujących, niecenzuralnych wręcz materiałów. Szybko okazuje się jednak, że tego rodzaju filmy nie pokazują bezpiecznej symulacji, lecz autentyczne krwawe tortury. Przekleństwem staje się również sam seans pirackich taśm – tytułowy Wideodrom zostawia na ciele i umyśle tych, którzy oddali mu swoją uwagę, nieodwracalne zmiany. Renn przemienia się w bohatera tragicznego, który nie jest w stanie zaspokoić rosnącego uzależnienia od filmowej perwersji, tracąc przy tym niezależność swojego osądu, co wiele osób zaczyna niebezpiecznie wykorzystywać.
Jak słusznie stwierdził w jednym ze swoich artykułów badacz twórczości Cronenberga, Jan Dąbrowski: „Nie potrafię wyobrazić sobie wrażenia, jakie na publiczności zrobił Wideodrom Davida Cronenberga w dniu premiery. Seks i przemoc w różnych proporcjach łączą się tu z wpływem mediów – w równym stopniu szkodliwym, co stymulującym mózg. W 1983 r. był to szklany ekran, choć większość padających w filmie teorii wydaje się bardziej przystająca dla medium internetu. Wideodrom to niekontrolowany medialny byt, który rozwija się i coraz bardziej absorbuje ludzki umysł i ciało. A my, na podobieństwo Maxa Renna, chłoniemy coraz więcej sygnałów i transmisji z twarzami przylgniętymi do ekranów”.
Symbioza między medium a człowiekiem to jeden z najsilniejszych motywów twórczości Cronenberga, a słynna kwestia „Long live the new flesh” (ang. Niech żyje nowe ciało) okazała się profetyczna. Kanadyjski twórca inspirował się zresztą w tamtym okresie pismami swojego krajana, filozofa i teoretyka Marshalla McLuhana. Autor Globalnej wioski mawiał: „Nowe media nie są pomostem między człowiekiem a naturą; są naturą”. To „zmysłowe zespolenie” świetnie oddaje kadr, w którym Max – dosłownie – całuje się z ekranem, bezpamiętnie się w nim zanurzając. To początek przemiany, jaka zachodzi w bohaterze – aby wejść na nowy poziom, musi wpierw pozbyć się „starego ciała” i związanych z nim nawyków.
Narzędzia, które powinny dać nam kontrolę, tylko pozornie się nam podporządkowują; ostatecznie zyskują autonomię – i to one zdobywają kontrolę nad nami. I choć rodzaj ludzki doszedł do tego, jak stworzyć potężniejszą od siebie w wielu aspektach sztuczną inteligencję, niekoniecznie znalazł algorytm na własne szczęście i bezpieczne jutro.