Z jednej strony mamy postaci doświadczające sytuacji ekstremalnych, jak np. dwie młode pływaczki, które decydują się same przyciągnąć do brzegu ponton pełen uchodźców na Morzu Egejskim, czy dziewczynkę z dłonią przeszczepioną do stopy postawioną przed wyborem dotyczącym skazania na śmierć swojego dotychczasowego oprawcy. Z drugiej zaś – pozorną zwykłość, czyli kłótnie par, nastolatki tańczące na brzegu morza czy kolejkę samochodów do punktu McDrive. Dla wszystkich opowiadań wspólna jest jednak intensywność i gwałtowność emocji, a także skoncentrowanie na sferach dotyczących cielesności oraz odczuwania bólu i pożądania. Gdy Yuknavitch pisze o młodej uchodźczyni: „Dom to roztrzaskana cegła w jej gardle”, możemy odczuć całą brutalność sytuacji. Pisarka nie boi się języka, który staje możliwie blisko rzeczywistości, próbując ponazywać to, co trudne i dotkliwe.
„Wszystkie mamy w sobie pęknięcie. U każdej kobiety objawia się ono inaczej albo rozpływa się w warstwach skóry i tłuszczu, w posiadaniu domu, w schludnych fryzurach i starannym makijażu” – czytamy w opowiadaniu o wykładowczyni literatury, byłej narkomance. Pęknięcie nosimy w sobie wszyscy, mniej lub bardziej skryte. Yuknavitch odziera rzeczywistość ze zbędnych warstw pozorów, by przyjrzeć się temu, co tak naprawdę się dzieje pod jej powierzchnią.
—
Czytaj także
Dziennik uchodźcy
Lidia Yuknavitch
tłum. Kaja Gucio
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2021, s. 168