„Kultura wizualna – jak pisze autor – jest zbiorem relacji pomiędzy tym, co widzialne, a nazwami, które nadajemy temu, co widzimy. (…) Jednym słowem, nie jest tak, że widzimy po prostu to, co jest do zobaczenia, i nazywamy to kulturą wizualną. Raczej składamy obraz świata zgodny z tym, co wiemy i czego już doświadczyliśmy” (s. 25).
Jako uczestnicy współczesnej kultury zanurzeni jesteśmy w technologii. Trudno polemizować z faktem, że modernizacja wraz z wynalazkami fotografii, kinematografii, telewizji i maszyn obliczeniowych przestroiła nasze zmysły na paradygmat wizualny. Obrazy towarzyszą nam wszędzie, przemykają przez nasze urządzenia osobiste, migotliwe ekrany pojawiają się w tramwajach, na ulicach, często są ostatnią rzeczą, jaką widzimy przed zaśnięciem, i pierwszą po przebudzeniu. Wraz z obrazami pojawiają się informacje – terabajty danych, które musimy przetworzyć i zrozumieć.
Choć większość z nas odczuwa zasadniczą zmianę, która dokonała się pomiędzy pokoleniem naszych dziadków a dzisiejszym, nie wszyscy jesteśmy w stanie wskazać, jakie są jej zasadnicze komponenty i przesunięcia. Mirzoeff zaczyna od podstawowego, choć najtrudniejszego pytania o to, co właściwie widzimy, patrząc. Co widzisz na mapach, obrazach, zdjęciach, filmach, w wieczornych wiadomościach, w przestrzeni miejskiej? Czy mimo wzmocnienia poznawczego, jakie stanowi dla nas technologia, widzimy ostrzej i lepiej? Czym jest widzenie, wzrok i percepcja u progu drugiej dekady XXI w.? Czy technologiczna akceleracja i gwałtowna zamiana świata analogowego na cyfrowy jednocześnie odmieniły nasz sposób widzenia? I wreszcie: jakie są globalne oraz polityczne konsekwencje takich zmian, czy widzenia nie trzeba się nauczyć od nowa?
Jeśli przez wzrok rozumiemy pracę fotoreceptorów zlokalizowanych w wyspecjalizowanym narzędziu, jakim jest oko, to widzenie nie jest już dane tylko człowiekowi. Niezwykle czułe sensory i towarzyszące im oprogramowanie rozpoznają, klasyfikują i selekcjonują obrazy, wykonując procesy podobne do ludzkiego wzroku. Komputery potrafią interpretować mimikę ludzkiej twarzy, odczytywać emocje za pomocą uczenia maszynowego i ogromnej bazy danych, a zespół badawczy Google Brain opracowuje coraz doskonalsze rozpoznawanie obrazów przez swoje algorytmy. Klasyczne pytanie studiów krytycznych: „kto patrzy?”, powoli ustępuje miejsca nowemu: „co patrzy?”. Co widzą drony? Co widzi matryca aparatu cyfrowego albo algorytm przetwarzający dane?
Kompetencje wizualne są dziś tak samo ważne jak nauka pisania, czytania czy logicznego argumentowania. Nie służą one jedynie odcyfrowywaniu kodów estetycznych, ale stanowią podstawę do poruszania się w dzisiejszym świecie ekranów i interfejsów, które to technologie nie są przeźroczyste, choć sprawiają wrażenie naturalnych i intuicyjnych. Tak jak niegdyś musieliśmy przyswoić sobie pojęcie perspektywy, głębi ostrości, trójwymiarowości, tak i dzisiaj musimy nauczyć się patrzeć na nowo.