Tym razem autor mierzy się z tematami przemijania i starzenia, rozpoczynając wywód od sceny umieszczenia matki w domu opieki. Jak powiedzieć komuś bliskiemu, że już nigdy nie wyjdzie stamtąd żywy? Że to w zasadzie jednokierunkowa droga do śmierci? – pyta sam siebie (i zarazem czytelnika / czytelniczkę).
Z wnikliwością przemierza losy życia swojej matki – jej wycieńczającą pracę robotnicy w fabryce, działalność związkową i miłosny zryw po osiemdziesiątce. W kluczu determinizmu społecznego również sam przegląda się w jej życiu. To właśnie ona była jego łącznikiem ze zdradzonym klasowo i społecznie światem, kronikarką jego dzieciństwa. Śmierć matki okazuje się więc dla Eribona stratą kawałka siebie.
We właściwym sobie erudycyjnym tonie obudowuje opowieść o starzeniu się często polemicznymi odwołaniami do klasyków: Becketta, Hrabala, Sartre’a, Ernaux i – najsilniej – de Beauvoir. Jego refleksje wykraczają jednak poza zazwyczaj dostrzegany społeczny wymiar dyskryminacji osób starszych. Starsi ludzie nie mają dostępu do publicznej mowy, zawsze ktoś mówi za nich. Eribon pyta więc: co należałoby zrobić, aby ich usłyszeć?
Komu jednak potrzebna jest książka o starcach? „Kiedy jesteśmy młodzi, te problemy wydają się odległe; kiedy się starzejemy, nie mamy chęci czytać książek na ten przygnębiający temat; a gdy jesteśmy bardzo starzy, nic już nie czytamy, a jeżeli czytamy, wolimy czytać coś innego” – stwierdza Eribon. Może więc jest to literatura dla nas – tych towarzyszących swoim bliskim w ostatnich miesiącach ich życia?
Didier Eribon Życie, starość i śmierć kobiety z ludu tłum. Jacek Giszczak, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2024, s. 304