Bębniarze zaczynają swoją następną pieśń. Grube patyki uderzają rytmicznie w pokryte kozią skórą bębny. Nadszedł czas, by przywołać San Lazaro (św. Łazarza), jednego z wielu santos (świętych) z kubańskiego panteonu bóstw czczonych przez wyznawców santerii. Ludzie rozpoczynają śpiewy i w tym samym momencie młoda dziewczyna, ciężko dysząc, upada na ziemię. Jej oczy są na wpół otwarte, widać tylko błyskające białe gałki oczne. W kącie, po drugiej stronie pomieszczenia, dorosły mężczyzna zaczyna wić się, jak gdyby poraził go prąd. Podnosi bezwładnie swoje umięśnione ręce do góry, jego spocone ciało wygina się w łuk, widać napięte mięśnie i kończyny wykręcone w niepojęty sposób. Powoli kładzie się na ziemi, jego palce są powykrzywiane, a z ust sączy się ślina. Dziewczyna i mężczyzna przesuwają się w stronę ołtarza San Lazaro usytuowanego poza domem. Ona patrzy tępo w przestrzeń i silne drgawki przechodzą przez jej ciało. On czołga się niczym gąsienica, jego spocone ciało pokryte jest grudkami ziemi. Wreszcie San Lazaro dotarł na miejsce i usadowił się w inny sposób w dwóch różnych ciałach. Bębniarze grają coraz głośniej i coraz mocniejsze są śpiewy przebijające się przez gęsty dym z cygar.
Powyższy opis to nie scena z taniego horroru, ale krótka relacja z jednej z ceremonii santerii, czyli synkretycznej religii afrokubańskiej. Jest to jeden z wielu obrazów, który zapadł mi w pamięć i do którego po pięciomiesięcznym pobycie w kubańskiej wiosce, mimo początkowych trudności, przywykłam. Santeria (znana również na Kubie jako Regla de Ocha) jest jedną z kilku istniejących w rejonie Karaibów religii synkretycznych i jak pozostałe (m.in. brazylijskie Candomble) w unikatowy sposób łączy przywiezione przez afrykańskich niewolników wierzenia oraz chrześcijaństwo zapoczątkowane w tamtym rejonie przez europejskich konkwistadorów. Według Departamentu Stanu USA ok. 70% Kubańczyków praktykuje jakąś formę santerii, często w sposób selektywny. Co więcej, wielu wyznawców santerii uważa się za katolików. Jak we wszystkich elementach kultury kreolskiej wplecione są w nią również prekolumbijskie wierzenia, aczkolwiek dużo trudniej dostrzegalne. Podobnie jak w przypadku innych religii, poznanie i analiza santerii pozwalają na zgłębienie historii nie tylko niewolnictwa, ale też życia codziennego i systemu wartości jej wyznawców.
Afrokubańczycy z uboższych rejonów tej wyspy jak wulkan gorącej wierzą, że santería to oryginalna religia ich afrykańskich przodków. Często podkreślają swoje afrykańskie pochodzenie poprzez skomplikowane rytuały i odwiedziny duchów ich bóstw w formie opętań duchowych.
Aby choć trochę zrozumieć mechanizmy synkretyzmu, które doprowadziły do obecnej sytuacji wierzeń na Kubie, należy cofnąć się do czasów prekolumbijskich.